środa, 9 lipca 2014

Rozdział 27

Pierwszą rzeczą, którą pomyślałam, kiedy wstałam, było "O co do cholery chodziło wczoraj Niall'owi?"
Ale pomyślałam też, o tym, co robiliśmy wczoraj. Niall naprawdę dobrze całuje. Ciekawe czy on myśli sobie to samo o mnie. Wątpię..
Dzisiaj raczej nie miałam nic do roboty, ale i tak poszłam się kąpać, bo kto wie?
Kiedy byłam już świeżo wymyta, pachnąca i wymalowana, ubrałam się.
Ellie: http://stealherstyle.net/wp-content/uploads/2013/07/11-jade-thirlwall-outfit.jpg
Z głodu było mi aż niedobrze, więc poszłam do kuchni. Zaczęłam pić swój truskawkowy jogurt pitny, dopóki ktoś nie zadzwonił do drzwi. Właściwie to dobrze wiedziałam kto dzwoni i właśnie dlatego nie mam pojęcia dlaczego się tak ucieszyłam. Odłożyłam jogurt i pośpiesznie pobiegłam do drzwi.
Niall: http://2.bp.blogspot.com/-y8GRlsiO3f4/UjTqAd4TRKI/AAAAAAAAAdI/qQbvsiUSgEk/s1600/-crazy-mofos-niall-horan-34725372-500-500.png
-Hej E.. - zaczął Niall, kiedy otworzyłam drzwi, ale nie dokończył - Masz tu coś - powiedział, uśmiechając się i wskazując na moją twarz palcem.
Od razu przypomniało mi się kiedy wylałam na niego jogurt. Jak to jest możliwe, że mam taką słabą pamięć do wszystkiego, a takie idiotyczne momenty, jak to, pamiętam?
-Oh - jęknęłam, wchodząc do środka, nawet nie fatygując się, aby zaprosić chłopaka do środka. Ale najwidoczniej on sam sobie pozwolił.
Pobiegłam do łazienki, aby umyć sobie twarz. Kiedy pochyliłam swoją głowę tuż nad umywalką, dostrzegłam żyletkę we krwi. I wtedy coś sobie uświadomiłam.
Wczoraj po tym, jak się całowaliśmy, Niall poszedł do łazienki. Nie wiem co tam robił, ale myślę, że prawdopodobnie zobaczył żyletkę. Ale dlaczego miałby się wściekać? I po co wychodził?
Wytarłam się ręcznikiem, po czym poszłam do salonu, gdzie teraz siedział Niall.
-Prześladujesz mnie - zażartowałam, ale chłopak nie wiedział najwyraźniej o co mi chodzi - codziennie mnie nachodzisz - uśmiechnęłam się, ale jemu chyba nie było do śmiechu, albo po prosu nie rozumiał.
-Uh, twoje żarty są kiepskie
Tylko, że to nie był żart idioto. 
Czasem się zastanawiam jakie to dziwne, kogoś tak bardzo chcieć i nienawidzić równocześnie.
Najwyraźniej można. 
Ze złości skrzywiłam się, co chłopak zobaczył.
-Boże, żartuje - powiedział, uśmiechając się.
-Twoje żarty też są kiepskie - wstałam z kanapy, chcąc coś powiedzieć, ale nie wiedziałam jak zacząć, dlatego udało mi się jęknąć. Niall zmarszczył czoło.
-Słuchaj Niall..-chłopak oblizał swoją wargę - Jeśli wczoraj poszedłeś, bo zobaczyłeś coś w łazience, to naprawdę..
-Taa - od razu odwrócił wzrok, spoglądając na czarny ekran telewizora.
Było widać, że od razu spochmurniał, a ja nadal nie wiedziałam o co mu chodzi. Przełożyłam ciężar swojego ciała na drugą nogę. Nastąpiła niezręczna cisza, którą w końcu trzeba było przerwać.
-Przecież ty też.. -wyszeptałam, ale nie wiedziałam co dalej powiedzieć.
Jego oddechy się pogłębiły, a ja naprawdę nie wiedziałam, czy powinnam się bać. Wydawał się wściekły, a ja nie miałam bladego pojęcia czemu.
-Przecież jesteś szczęśliwy - kontynuowałam. Chłopak parsknął, tak, jakby to było największe kłamstwo jakie słyszał.
-Może na zewnątrz, nie w środku
Serce mnie zabolało, kiedy to usłyszałam. Jego głos się łamał, a ja tego nienawidzę. Nienawidzę patrzeć na cierpiące osoby, nienawidzę wyobrażać sobie płaczących ludzi. To jest okropne.
Niall potrząsnął głową, zamykając oczy i przegryzając dolną wargę.
-Okej, koniec tych poważnych rozmów. Chodź- byłam zdziwiona, jak szybko poprawił mu się humor.
Uniosłam brwi, bo nawet nie wiedziałam gdzie idziemy.
-Gdzie?
-Gdzieś gdzie posrasz się w gacie - powiedział, przechodząc obok mnie i pokazując gestem abym za nim szła.
-Taa, nie dzięki, nie lubię miejsc gdzie sra się w gacie - uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam się przodem do niego. Głównym powodem dlaczego nie chcę iść, to to, że nie wiadomo co ten chłopak wymyśli.
Cóż, on chwilami jest nienormalny.
-Jezuu, no weź, YOLO - krzyknął.
-O mój Boże. Nie wierze, że to powiedziałeś - chłopak zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami, krzyżując ręce
-Nie będę szła z kimś, kto mówi yolo
Chwile się zastanowiłam i pomyślałam sobie "Co mi szkodzi?". W sumie to żyje się tylko raz.
-Dobra -powiedziałam, pewna siebie. Sama nie wiem czemu, ale czułam nagły przypływ energii. Poszłam szybko w stronę drzwi.
-Wow, spokojnie - wywróciłam oczami ubierając buty.
Po drodze do sama nie wiem czego, rozmawialiśmy o całkiem normalnych rzeczach. Oczywiście nie odbyłoby się bez komentarzy seksualnych ze strony Niall'a, ale to było nieuniknione.
Dojechaliśmy na puste pole, gdzie można było tylko dostrzec ogromny dźwig. To kompletnie zbiło mnie z tropu.
-Na jaką cholerę my tu przyszliśmy?
-Chodź - zaczęłam się niecierpliwić, bo do tej pory nie wiedziałam co będziemy robić. Ale na żądanie Niall'a, wyszłam z samochodu i poszłam tuż za nim.
Zaczęliśmy iść w kierunku dużego dźwigu, a pierwsza myśl jaka mi przyszła, że tak gdzie chcieliśmy iść, nie pójdziemy, bo jest budowa. Ale kiedy na samej górze zobaczyłam ludzi z linami, poczułam strach.
-Powiesz mi wreszcie po co tu przyszliśmy?! -krzyknęłam.
Chłopak stanął wprost przede mną. Rozkroczył się lekko, a obie dłonie położył na biodrach. Uśmiechnął się.
-Będziemy skakać na bandżi

------------------------------------------------------------------------------------------
Heloł!
Rozdział, krótki, za co przepraszam, ale nie miałam czasu :c Dlaczego? Bo dzisiaj wyjeżdżam!
Chciałam was poinformować, że rozdział będzie się pojawiał, średnio co 3 dni, ale głowy nie daje.
Nie będę pisała ile bym chciała komentarzy, ale mam nadzieje, że będzie ich dużo :) Ponieważ chciałabym mieć niespodziankę, kiedy wrócę do domu i zobaczę jak dużo jest komentarzy! :D
JESZCZE JEDNA SPRAWA: PONIEWAŻ NIKT SIĘ NIE ZGŁOSIŁ DO INFORMOWANIA O ROZDZIAŁACH, NIKT NIE BĘDZIE INFORMOWANY. DLATEGO RADZĘ, JAK KTOŚ MA KONTO NA GOOGLE, OBSERWOWAĆ BLOGA XD
Przepraszam za błędy i papa! :)

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 26

-Wiesz Niall..Człowiek zrozumie drugiego człowieka, tylko wtedy, gdy znajdzie się w podobnej sytuacji
Zerknęłam na niego i wyglądał jakby właśnie starał się przeanalizować moje słowa. Spojrzał na swój nadgarstek, a następnie na mój, a na koniec popatrzył się na mnie. Przegryzł kolczyk w swojej wardze, po czym go wypuścił. 
-Myślę, że znajdujemy się w podobnie dupianej sytuacji 
Westchnęłam. Myślę, że mówił prawdę, ale nawet nie znałam jego historii. 
Szliśmy ścieżkami w całkiem komfortowej ciszy. 
-Chciałabyś już wrócić do domu? 
-Um.. właściwie to tak
-Okej, to jak chcesz to idź 
Z początku myślałam, że Niall pójdzie razem ze mną, ale jak widać, przeliczyłam się. Byłam trochę zawiedziona i myślę, że było to widać. 
-Dobra, w takim razie.. pa - powiedziałam smutno. 
-Cześć - pożegnał się, obojętnie. 
No i znowu miałam ochotę coś rozwalić. Było mi zajebiście smutno. Tylko..Dlaczego? Przecież to jest tylko Niall. Nie powinien mnie obchodzić. 
Po drodze do domu, wstąpiłam do sklepu. 
-Coś jeszcze? -spytała kasjerka, kiedy podałam jej zakupy. 
-Um, poproszę papierosy - dziewczyna uniosła brwi, jakby była zdziwiona. 
-Jesteś pełnoletnia - błagałam tylko w myślach, aby nie kazała mi pokazać dowód. Zaczynało mnie to wkurzać, że ludzie ciągle myśleli, że jestem dzieckiem. 
-Tak jestem pełnoletnia, a teraz proszę dać mi tę papierosy - powiedziałam groźnym tonem, przez co na twarzy kobiety ukazało się zakłopotanie. Poszła w stronę pułki, a ja wskazałam jej, które chcę. Jak najszybciej podała mi je, a ja zapłaciłam za całe zakupy. Wyglądała na trochę przestraszoną, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Już wiem, jak zazwyczaj czuje się Niall. Zamyślona o chłopaku, wyszłam ze sklepu. 
Wychodząc, myślałam, że uderzyłam w kolejne drzwi, ale kiedy popatrzyłam do góry, zatkało mnie. 
Ujrzałam Niall'a, ze skrzyżowanymi ramionami. Patrzył się na to na mnie, to na moje papierosy, które teraz trzymałam w dłoni. 
-Czemu palisz? 
Starałam się zignorować Niall'a i jego pytanie, omijając go i idąc przed siebie. 
-Hej, spytałem się coś - wydawał się jak najbardziej poważny, co mnie zdziwiło. 
-Nie możesz palić - skrzywiłam się, bo to trochę brzmiało, jakby się o mnie troszczył. Odwróciłam się do niego wkurzona. 
-Nie mów mi czego nie mogę, bo tylko ja o tym decyduje - chłopak, tak samo, jak ja, zdziwił się.
-Okej - odparł - Ale żeby nie było, że nie mówiłem - zmarszczyłam czoło. 
-Ja nie palę. Przynajmniej nie jestem uzależniona - tym razem Niall nic nie odpowiedział. Dobrze wiedział, kto tu jest uzależniony od fajek i tym kimś mógł być tylko on. 
-Nie miałeś być w parku ze swoimi kolegami? - spytałam się, próbując pokazać, że nie obchodzi mnie to, że sobie od nich podszedł. 
-Wszyscy już się rozeszli, właściwie  
Oh. A ja myślałam, że przyszedł tu do mnie..

*Niall's POV.:* 

Tak naprawdę, to nikt z moich kumpli się nie rozszedł. To tylko ja sobie poszedłem, czując się głupio, że tak spławiłem Ellie. Właściwie, to nie powinienem się nią przejmować. 
Kiedy zobaczyłem ją z papierosami, poczułem się dziwnie. Wiem, że to ja palę nałogowo, ale to jakoś do niej nie pasowało. 
Gdy byliśmy już przy naszych domach, już chciałem zaprosić ją do siebie, ale przypomniało mi się, że powiedziałem jej, że mam zatrzaśnięty dom. Kurwa.
-Mogę wejść? - dziewczyna przez chwile się zastanawiała, a mi zrobiło się trochę głupio. Widać, że przy mnie nie czuje się za pewnie. Musze coś zrobić, przecież mam zakład. 
Po chwili Ellie skinęła głową i zaprosiła mnie do środka. 
-Chcesz coś do picia? - krzyknęła z kuchni. Skinąłem głową, ale po chwili uświadomiłem sobie, że przecież tego nie widzi, bo jest w innym pomieszczeniu. 
-Tak 
Ellie przyszła do salonu, gdzie pozwoliłem sobie się już rozgościć. 
-Umm..Woda, kawa, herbata..? - spytała cicho. 
-Twoje usta 
Dziewczyna patrzyła się na mnie z szeroko otworzonymi oczami, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce. 
-Boże, żartowałem -uśmiechnąłem się, jednak jej nie było do śmiechu. Stała, cała zaczerwieniona, patrząc wszędzie, byle nie na mnie.
-A masz może piwo? - potrząsnęła przecząco głową. 
-To nie, nie chcę - powiedziałem obojętnie. 
Ellie zniknęła gdzieś, a ja zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem się na mnie nie obraziła. Powiedziałem coś złego? 
Po kilku minutach, przyszła ubrana w swoje onesie. Nie powiem, zabawnie to wyglądało. Prychnąłem, na co dziewczyna popatrzyła się na mnie zirytowanym wzrokiem. 
-Nie śmiej się - powiedziała zupełnie poważnie, ale, kiedy na nią zerkałem, po prostu nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, a ona to widziała. 
-Wyglądasz żałośnie 
-Dziękuje - uśmiechnęła się sztucznie. 
-Ktoś tu dzisiaj nie jest w humorze - Ellie westchnęła, usadawiając się na kanapie, ze swoim ciepłym kubkiem gorącej czekolady. Widziała, że się jej przyglądam. 
-Co? - spytała zdezorientowana. Wzruszyłem ramionami i założyłem jej kaptur na głowę. Zmarszczyła nos, w odpowiedzi na mój nagły czyn. 
Po chwili ciszy, włączyła telewizor. 
-Mmm może oglądniemy jakiś film? -spojrzała na mnie. 
-Czemu..? To jest, um..ciekawe.
Zmarszczyłem czoło i chciało mi się śmiać. 
-Co się kurwa z tobą dzieje? Prawie w ogóle się dzisiaj do mnie nie odezwałaś, a jak już coś to żeby zwrócić mi uwagę. A teraz oglądasz mango telezakupy 
Skrzywiła się, a potem położyła swoje nogi na łóżko, żeby się podkulić i położyć brodę na kolanach. 
-Po prostu nie jestem w humorze..Oglądnijmy jakiś film 

*Ellie's POV.:* 

Oglądaliśmy film wybrany przez Niall'a, ale szczerze mówiąc nie podobał mi się. Albo może po prostu nie mogłam się na nim skupić, bo rozpraszała mnie obecność chłopaka. Wierciłam się, co chyba nie uszło uwadze blondyna.
-Ugh, przestań się tak wiercić
-Czemu?
-To mnie wkurwia - powiedział, kiedy odwrócił głowę w moim kierunku. Szybko zbliżył swoją twarz do mojej, prawdopodobnie chcąc mnie pocałować, ale ja automatycznie przechyliłam się do tyłu, aby tego uniknąć. Ale on oczywiście podparł się obiema rękoma i pochylił się do przodu. Teraz widziałam tylko Nialla'a pochylającego się nade mną. Jego usta znalazły się na moich, całując mnie.
Na początku siedziałam, nie wiedząc co zrobić, ale po chwili odwzajemniłam pocałunek (a raczej próbowałam). Starając uspokoić swój nierówny oddech, zamknęłam oczy, ale to mi nie pomogło. Cholera, co on ze mną robi?
Niall przegryzł moją dolną wargę, swoimi zębami, przez co ja cicho jęknęłam. Tym razem chłopak zaczął całować mój kark, a ja kompletnie nie wiedziałam co zrobić, bo po raz pierwszy zaznałam tego wspaniałego uczucia. Po czym ponownie złączył nasze usta.
Pociągnął mnie lekko do siebie, abym była bliżej niego. Było mi niewygodnie, ale teraz mnie to nie obchodziło. To raczej nie był pocałunek z typowego filmu romantycznego, wręcz odwrotnie. Był raczej brutalny, ale szczerze mówiąc podniecało mnie to.
Nagle Niall niespodziewanie odsunął się ode mnie.
-Kurwa -szepnął pod nosem - Idę się odlać.
Wstał, a ja w jego spodniach, mogłam dostrzec erekcje. Uśmiechnęłam się pod nosem.

*Niall's POV.:*

Poszedłem do toalety, która była na górze. Nawet się nie zamknąłem, no, bo po co? Nie przeszkadzałoby mi gdyby Ellie weszła.
Zrobiłem to co musiałem, po czym podszedłem do umywalki. Umyłem ręce, po czym popatrzyłem się w lustro, kiedy przejechałem dłonią po moich włosach. Sięgnąłem po ręcznik, aby wytrzeć wciąż mokre dłonie, ale wtedy coś zobaczyłem.
Moją uwagę przykuła mała żyletka, cała we krwi. Nagle, jakby zabolało mnie serce. Chciało mi się płakać, ale dobrze wiedziałem, że tego nie zrobię. Uczucie, kiedy wyobrażałem ją tnącą swoją własną skórę, był okropny. Tak samo ja się teraz czułem.
Wyszedłem z łazienki i nie mogąc już dalej na to wszystko patrzeć, postanowiłem już iść.
-Gdzie idziesz? - spytała dziewczyna, kiedy przechodziłem przez salon.
-Do domu - zerknąłem na nią, skrzywiła się.
-To nie masz zatrzaśniętego domu? - zadała kolejne pytanie, brzmiąc jak dziecko. Jednak wcale nim nie była, była o wiele mądrzejsza.
-Nie wiem, kurwa - powiedziałem, kiedy zatrzasnąłem drzwi.
Przeszedłem przez pole, po czym wszedłem do swojego domu. Ściągnąłem buty i przebrałem się w wygodniejsze dresy.
Poszedłem na górę, gdzie usadowiłem się na łóżku, cały czas myśląc o Ellie.
Zastanawiało mnie jedno pytanie: Czemu, kurwa?
Pamiętam dzień, w którym usłyszałem, że jestem idealny. Nie ma lepszego kłamstwa.
Pamiętam też dzień, kiedy założyłem się z kumplem, że się z nią prześpię. Teraz, jestem tego bardzo blisko. Ale prawdę mówiąc, ten zakład był błędem. Wielkim jebanym błędem.
Czułem złość do Ellie, za to co ze sobą robi. Powinno być prawo, żeby tacy ludzie, jak ona, nie robili czegoś takiego. Ona nie ma prawa.
Westchnąłem i popatrzyłem się na jej pokój, który można było dostrzec przez otwarte okno. Czasem przyłapuje się na patrzeniu czy jej przypadkiem tak nie ma i czy wszystko z nią w porządku.
Ale ostatnio robię to coraz częściej. 
To się robi jakimś szalonym nawykiem.

-----------------------------------------------------------------------------
Heeej ludzie :) Ten rozdział pisałam we wtorek, ponieważ staram się do wyjazdu pisać codziennie po jednym rozdziale, aby było co czytać pod moją nieobecność.
PYTANIE SIĘ POWTARZA: CZY KTOŚ CHCIAŁBY INFORMOWAĆ O NOWYCH ROZDZIAŁACH LUDZI Z TWITTER'A OD 9 DO 30 LIPCA? BŁAGAM, POSZUKUJE KOGOŚ TAKIEGO. JEŚLI KTOŚ JEST CHĘTNY, TO PROSZĘ NAPISAĆ NA DM (  @yalooksogood ) ALBO NAPISAĆ TUTAJ W KOMENTARZU :)
Ten rozdział, proszę, aby miał 32 komentarze :D
Przepraszam za błędy i do następnego!

PS. ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI "INFORMOWANI" I DO OBSERWOWANIA BLOGA!
PS. 2 KTO NIE WIDZIAŁ ZWIASTUNU, ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI " ZWIASTUN #2" :)

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 25

Obudziłam się bardzo późno, jak na mnie, ale to może dlatego, że zasnęłam około czwartej nad ranem.
Przez całą noc krępowała mnie obecność Niall'a, leżącego obok mnie, który jak gdyby nigdy nic, wystukiwał coś na swoim telefonie. Jak widać, świadomość, że przed chwilą się ze mną namiętnie całował, go nie obchodziła, za to mnie owszem. 
Odpędziłam od siebie myśli z poprzedniego wieczoru/ranka. Przeciągnęłam się, jęcząc i spoglądając na kanapę, oczekując, że zobaczę tam jeszcze blondyna, ale myliłam się, gdyż kanapa była pusta. 
Wstałam, rozglądając się po mieszkaniu, ale nikogo nie zobaczyłam. 
Aha, czyli sobie poszedł. 
Ale skoro jego dom się zatrzasnął, to gdzie miałby iść?
Postanowiłam nie zaprzątać sobie myśli o chłopaku, więc automatycznie pobiegłam na górę. 
"Dzisiaj zdecydowanie powinnam gdzieś iść" - pomyślałam, kiedy popatrzyłam przez otwarte okno w moim moim pokoju. Potem automatycznie poszłam się kąpać. 
Kiedy byłam już idealnie wymyta, próbowałam sięgnąć po swoje ubrania, ale niestety okazało się, że nie wzięłam ich z pokoju. 
Ubrałam na siebie ręcznik, po czym otworzyłam drzwi i wzdrygnęłam się na zimny wietrzyk, który uderzył w moje ciało. Pobiegłam w stronę swojego pokoju, bo chciałam jak najszybciej znaleźć się w cieplutkim ubranku. 
Pociągnęłam za klamkę, a na to co zobaczyłam serce podskoczyło mi do gardła. 
-O MÓJ BOŻE! - krzyknęłam, bo na początku w ogóle nie zorientowałam się, że przede mną stoi Niall, a nie włamywacz. 
-Witaj - powiedział żałośnie, uśmiechając się, tak jakby to co zobaczył, przynosiło mu przyjemność. 
No tak, jestem w samym ręczniku. 
-Mogłam dostać zawału serca!-jęknęłam. 
-Pff, nie przesadzaj - rzucił się na moje łóżko, tak jakby był u siebie. 
Podeszłam do garderoby skąd wyjęłam ubrania, ale po chwili znów odwróciłam się do blondyna. 
-Co ty tu w ogóle robisz ? - wzruszył ramionami. 
-Nudzi mi się 
-To ponudzi ci się jeszcze bardziej, bo ja wychodzę - powiedziałam, kiedy już miałam zdejmować swój ręcznik, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie o moim chłopaku w moim pokoju. 
-Gdzie? 
-Gdzieś bez ciebie - rzuciłam oschle. Wow, co się dzieje? Wydaje mi się, że nie jestem dzisiaj w humorze. 
-Jasne, że z tobą pójdę - powiedział sarkastycznie i uśmiechnął się w moją stronę. Powstrzymałam śmiech, ale wywróciłam oczami.
-Ale najpierw pójdziemy do mnie
-Nigdzie ze mną nie idziesz, ja z tobą też nie
-Owszem, idę 
-Um. NIE? 
-Co ty kurwa okres masz? - poderwał się na nogi i był wściekły. Wyglądał jakby miał coś rozwalić.
Ale nic takiego nie zrobił, tylko wyskoczył przez mój balkon, wchodząc na drzewo i odskakując na swój balkon. 
Odetchnęłam, wzięłam ubrania i poszłam się przebrać do łazienki, ponieważ ostatnio czuje się obserwowana przez sąsiednie okno, hmmm. 
Kurwa. Mam okres. 
To w sumie wyjaśnia moje wcześniejsze zachowanie. 
Zżerało mnie poczucie winy, ale nie powinnam się przejmować. On kiedyś też był dla mnie taki chamski.
Co ja gadam, on nadal jest dla mnie chamski.
Wyszłam z domu, w celu pospacerowania sobie. Zamknęłam za sobą drzwi, ale zamiast iść w kierunku parku, nogi same poniosły mnie pod dom Niall'a. Zanim się zorientowałam, moja piąstka zastukała kilka razy w drzwi. 
Po kilku sekundach, przed moimi oczami ukazał się Niall z lekko zdziwioną miną. 
-Wiedziałem, że przyjdziesz - powiedział, po czym przegryzł dolną wargę, patrząc na mój struj. 
Cholera, powinnam zakładać ubrania, mniej odsłaniające moją skórę. 
Chłopak odsunął się na bok. 
-Wejdź - wskazał obojętnie ręką, nakazując abym weszła do środka. Skrzywiłam się, bo mieliśmy gdzieś iść, a właściwie to przyszłam tutaj tylko po to, aby go przeprosić. 
Zostawił za sobą otwarte drzwi, ale ja po chwili je zamknęłam. Jaki dżentelmen. 
Zdjęłam buty i w samych skarpetkach weszłam w głąb mieszkania. 
Po raz kolejny dzisiaj serce podeszło mi do gardła, kiedy w salonie zobaczyłam grupkę ludzi, mało różniących się od Niall'a. Trochę mnie to przerażało. 
Zorientowałam się, że wszyscy w ciszy mi się przyglądają, kiedy ja osłupiona również to robiłam, nie wiedząc co powiedzieć. 
Przeskanowałam towarzystwo.
-Ellie! - w końcu ktoś się odezwał, wstając i podchodząc do mnie.
-Steph - zmusiłam się do lekkiego uśmiechu, choć byłam trochę speszona. 
Dziewczyna rozłożyła swoje ramiona, pokazując, abym do niej podeszła i ją przytuliła. Nie pewnie to zrobiłam i odwróciłam się do reszty. 
Moje spojrzenie zatrzymało się  na Jessice, czyli na tej zdzirowatej kelnerce. Siedziała na kolanach Niall'a, a swoje ręce miała przełożone przez jego szyje. 
Starałam się nie ukazywać swojej zazdrości. 
Ale czekaj, ja nie musiałam tego robić. 
Ja NIE jestem zazdrosna. 
Ha. 
-Cześć Eliie - po dłuższym przyglądaniu się mi, w końcu się odezwała. 
Popatrzyłam się na tą dwójkę. Zaraz, zaraz. Czy Jessica nie miała chłopaka?
-Um, hej Jessica 
-Po prostu Jess - uśmiechnęła się w moją stronę. 
Nigdy nie będę cie tak nazywać suko, nie zasługujesz na to. Ups. 
Przytaknęłam, zmuszając się do uśmiechu. 
Następnie wszyscy po kolei zaczęli mi się przedstawiać. 
-Jestem Liam - powiedział chłopak, który chociaż miał na sobie nie mało tatuaży, wyglądał na dość ułożonego. Ścisnęłam jego dłoń. 
-Tristan - przyglądnęłam się chłopakowi, który na pierwszy rzut oka wydawał się dość oschły, ale cóż, może to tylko pozory. 
Następnie przedstawiła mi się dziewczyna o imieniu Meg, przytulając mnie i całując po policzkach. Okej..
-Cześć, Harry - chłopak wystawił do mnie swoją dłoń, a ja automatycznie ją uścisnęłam. Byłam trochę zestresowana, ponieważ Harry był naprawdę przystojny, a ja.. no właśnie. 
Kolejny przedstawił mi się Luke, który dotąd najbardziej mi się spodobał. Słodko się uśmiechał, kiedy podałam mu swoją dłoń i naprawdę nie mogłam przestać patrzeć się w jego oczy. 
-Dobra, koniec tego - powiedział zirytowany Niall, "niby" przez przypadek rozdzielając nas. 
Niezręcznie kaszlnęłam.
-Chodźmy już - powiedział, o ile dobrze pamiętam, Liam.
-Gdzie idziemy? -spytałam. 
-Do parku - ucieszyłam się na tą myśl, gdyż właśnie tam zamierzałam wcześniej iść. Tylko, że sama. 
Wolałabym tam iść w samotności, bo prawdę mówiąc, nie jestem duszą towarzystwa. 
Westchnęłam i za resztą wyszłam z domu. 
W drodze do parku chłopcy szli z przodu, cały czas śmiejąc się na całą mordę, a dziewczyny z tyłu. 
Byłam skrępowana kiedy dziewczyny zadawały mi osobiste pytania, na które nie chciałam odpowiadać. 
Kiedy już doszliśmy, Luke kilka razy się do mnie odezwał, ale ja nie wiedziałam co odpowiadać, tylko chichotałam jak głupia, albo kiwałam głową.
Usiedliśmy w kręgu, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bo nie było ani jednego wolnego miejsca. Steph popatrzyła się na mnie, po czym przysunęła się na lewo, aby udostępnić mi miejsce. Bardzo lubię Steph, chociaż mało ją znam. 
Zaczęła się rozmowa o tych bezsensownych rzeczach, na przykład o tym którą pozycje najbardziej lubią. 
Były też niektóre o których na prawdę nie miałam pojęcia. Co chwila się mnie o coś pytali, a ja jak zwykle odpowiadałam tylko ciszą. 
Co chwila zerkałam na Niall'a i na Jessice, którzy praktycznie przez cały czas obściskiwali się i całowali, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Nic ze sobą nie rozmawiali, a ja zamarłam kiedy Niall położył swoją dłoń na jej pośladku i po chwili wsunął ją do jej majtek. Ona zaśmiała mu się w usta, ale nie protestowała. 
Już nie mogę tego wytrzymać.
W pewnym momencie wstałam i wszyscy popatrzyli się na mnie pytająco. Cholera, a myślałam, że nikt nie zauważy. 
-Idę do toalety - odparłam. 
-Tu raczej jej nie znajdziesz -zachichotała Meg.
-Coś wymyśle - wszyscy wzruszyli ramionami i kontynuowali rozmowę. 
Tak naprawdę nie szłam do toalety, tylko najzwyczajniej w świecie miałam potrzebę się stamtąd urwać. 
Byłoby naprawdę fajnie gdyby nie tę nieprzyzwoite rozmowy, albo obściskujący się Niall razem z tą z suką. 
Zaczęłam iść przez ścieżki, próbując się uspokoić. 
Powinnam myśleć teraz o moim  tacie który umiera, a nie iść z tymi nienormalnymi ludźmi do parku, albo chodzić z Niall'em na te pojebane imprezy, które na końcu okazują się być dla mnie katastrofą.
Właściwie to dlaczego miałabym myśleć o moim ojcu? 
On przez te wszystkie lata o mnie nie myślał, a więc ja o nim też nie będę. 
Tupotałam mocno stopami, myśląc, że złość i smutek wyparuje, ale to nic nie pomogło.
Jedak po chwili usłyszałam za moimi plecami, znajomy głos. 
-To nic nie zmieni - napotkałam spojrzenie Niall'a, który teraz podszedł do drzewa, spod którego wziął patyk. 
-Masz - powiedział,podając mi bardzo gruby gałąź. Uniosłam brwi, nie wiedząc co zrobić. 
-Co mam zrobić? 
-Rzuć nim o podłogę. Ulży ci - zaśmiałam się cicho. Zamachnęłam się, błagając, abym się nie poniżyła, po czym rzuciłam "kłodą", najmocniej jak tylko mogłam. 
Chłopak zmarszczył czoło i zaśmiał się głośno, widząc jak nieudolnie to zrobiłam. 
-Hej, nie śmiej się - naprawdę nie było mi do śmiechu. Byłam zła, smutna i roztargniona równocześnie.
Chłopak spoważniał, po czym podszedł do nienaruszonej kłody. Podniósł ją z asfaltu i wyrzucił z powrotem na trawę. 
-Czemu jesteś taka wkurwiona? - spytał. 
Westchnęłam. 
-Wiesz Niall..Człowiek zrozumie drugiego człowieka, tylko wtedy, gdy znajdzie się w podobnej sytuacji
Zerknęłam na niego i wyglądał jakby właśnie starał się przeanalizować moje słowa. Spojrzał na swój nadgarstek, a następnie na mój, a na koniec popatrzył się na mnie. Przegryzł kolczyk w swojej wardze, po czym go wypuścił. 
-Myślę, że znajdujemy się w podobnie dupianej sytuacji 

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Heeeeej! Przepraszam, że spóźniłam się o dzień, ale teraz postanowiłam, że będę rozdziały publikować rzadziej, ponieważ niedługo wyjeżdżam i chce mieć ich, jak najwięcej do opublikowania na czas, kiedy mnie nie będzie.
I PRZEPRASZAM, ŻE ROZDZIAŁ TAKI NUDNY, PRAKTYCZNIE NIC SIĘ NIE DZIEJE, ALE W NASTĘPNY BĘDZIE LEPSZY! ALE I TAK PROSZĘ O KOMENTARZE
DZIĘKUJE ZA PRAWIE 13 000 WYŚWIETLEŃ! 
MOJE PYTANIE SIĘ POWTARZA: POSZUKUJE KOGOŚ, KTO BĘDZIE  W DOMU OD 9 DO 30 LIPCA, KOGOŚ KTO MA TWITTERA, KOGOŚ KTO MIAŁBY OCHOTĘ INFORMOWAĆ LUDZI O NOWYM ROZDZIALE. 
Jak ktoś chętny i spełnia te wymagania, proszę pisać do mnie na twitterze ( @yalooksogood ), albo pisać tutaj, w komciu. 
Przepraszam za błędy i do następnego!

PS. ZAPRASZAM DO OBSERWOWANIA BLOGA I ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI "INFORMOWANI" :)