czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 13



-Nie znasz mnie, więc nie oceniaj, ok? -powiedział, krzycząc. 
-Już cie wystarczająco poznałam, aby wiedzieć, że jesteś jebanym, cholernym, idiotycznym..-nie skończyłam bo w tej chwili blondyn zaczął mnie namiętnie całować. Trzymał mnie za nadgarstki, przybijając do ściany, przez co nie mogłam uciec, ani nic zrobić. Ale ja nie chciałam uciec. Po kilku sekundach, się ode mnie oderwał, głęboko oddychając.  
-Dupkiem-dokończyłam. 
Nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku, przynajmniej ja nie mogłam. W tej ciemności nie mogłam za dużo dostrzec, ale jego niebieskie oczy nadal świeciły. Być może to od alkoholu.
-Kurwa-powiedział cicho, a mi przez moje ciało przeszły ciarki. On ma taki seksowny głos. Już miałam to powiedzieć na głos, ale powstrzymałam się.
Zauważyłam, że Niall, przez cały ten czas trzymał mnie za nadgarstki, no i nadal trzyma. Obudziłam się z transu, wyszarpując się z jego dotyku. Pod wpływem emocji zaczęłam biec, nawet nie zwracając uwagi na chłopaka.
-Ellie!-nagle usłyszałam. Nic nie odpowiedziałam, tylko nadal biegłam. Niall był najwyraźniej dużo szybszy niż ja, bo po jakimś czasie, kiedy już umierałam ze zmęczenia ktoś złapał mnie za nadgarstek. Zasyczałam z bólu, bo dotknął tam gdzie nie powinien.
-Co?-spytałam, nie wiedząc o co znowu chodzi.
-Czemu uciekasz?- nie odpowiedziałam, gdyż sama nie znałam odpowiedzi. Po prostu było mi głupio, po tym co przed chwilą się wydarzyło.
Nadal nie puścił mojego nadgarstka, przez co kolejny raz zajęczałam. Wyszarpnęłam moją rękę, tym samym pokazując te cholerne blizny.
Blondyn patrzył się w dół na nie, aż w końcu, po raz kolejny dzisiaj wziął moją rękę i uniósł do góry.
-Co to jest?-spytał się zdezorientowany. Czuć w jego głosie było.. troskę?
-To..to skomplikowane.-tym razem ja uniosłam jego rękę do góry, w sumie nie wiedząc czy wcześniej dobrze widziałam. Nie myliłam się. Na jego nadgarstku, również widniały długie nacięcia.
-A to?-zapytałam się, pewna siebie. Chciałam mówić jak najbardziej łagodnie, ale wyszło bardziej stanowczo.
-To.. to jest.. Kurwa, jesteśmy bezmyślnymi, jebanymi nastolatkami  z gównianymi problemami, których nie umiemy inaczej załatwić. Nie wiem czy tak jest z tobą, ale tak jest ze mną.
Zbita z tropu, zaskoczona jego wypowiedzią, spuściłam głowę w dół, nie wiedząc co powiedzieć. Miał racje. Miał taką cholerną rację, że to jest aż durne.
-Masz racje- powiedziałam bardzo cicho, przez co chyba nic nie usłyszał, bo nic nie odpowiedział. Zaczęliśmy iść, w ciszy. Nie było mi niezręcznie, co chyba jest dobre.
-Wiem-dopiero po jakimś czasie odezwał się Niall.
-Co wiesz?
-Że mam racje- Oh, czyli jednak słyszał.
Po kilku minutach spostrzegłam, że idziemy w kompletnie inną stronę od mojego domu. Od NASZYCH domów, bo kurwa, mieszkamy przecież obok siebie.
-Czekaj-zatrzymałam stukot swoich butów, stając kilka metrów od mojego towarzysza.
-Co?-wywrócił oczami, zirytowany.
-Gdzie my idziemy?-powiedziałam zachrypniętym głosem. Strasznie było mi już zimno, a jedyne co chciałam teraz zrobić, to położyć się spać w swoim łożu.
-Ugh, zobaczysz- pokazał gestem abym poszła za nim, a ja oczywiście go posłuchałam. Musze przestać być taka uległa.
Szliśmy jakieś dobre 10 minut pod górkę, aż w końcu na szczycie się zatrzymał. Moim oczom ukazały się tylko jakieś nudne krzewy i drzewa. Aha, ładny ten widok, nie ma co.   
-Yyy- tylko tyle udało mi się powiedzieć. Chłopak przyglądał mi się z uśmiecham, a po kilku sekundach poszedł dalej kilka kroków, po czym zaczął wspinać się na drzewo. Był bardzo dobry i szybki, wyglądało to jakby robił tą czynność nie pierwszy raz.
-No chodź.- Trochę zniecierpliwiony powiedział do mnie.
-O nie, nie ma mowy. –nigdy tego nie zrobię. On wie, że boje się wysokości. To trochę głupie, ale tak jest.
-Czemu?
-Przecież wiesz.
-Nie, nie wiem. –na jego twarzy zawitał uśmieszek. Ale on mi działa na nerwy. Spokojnie Ellie, on się tylko z tobą drażni.
Nic mu nie odpowiedziałam, tylko cały czas przecząco kiwałam głową.
-No nie bądź cipą
-A ty nie bądź kutasem- sama nie wiedziałam co mówię, to samo wypłynęło z moich ust.
Chłopak zaśmiał się głośno, na moje słowa, a ja tylko się uśmiechnęłam, będąc dumna ze swojej pewności siebie.  Coś we mnie uderzyło, co okazało się patykiem.  Próbowałam nie zwracać na to uwagi, bawiąc się swoimi palcami.
Ale potem znowu.
Znowu.
I znowu.
-Kurde!-krzyknęłam oburzona, wspinając się na drzewo.
-Nie pożałujesz- powiedział, wyraźnie zadowolony. W sumie to wspinanie tutaj nie było takie trudne, może dlatego, że gałęzie są bardzo blisko siebie. Blondyn szedł przede mną, a ja bałam się, że kiedy on spadnie, zmiażdży mnie. Bałam się też, że sama spadnę, ale o to już mniej.
Po długiej drodze na górę, bo Niall zażyczył sobie, że pójdziemy na samą górę, zaczęły  mnie boleć nogi, a ręce odmawiały mi posłuszeństwa, szczypiąc mnie.
Niall  zatrzymał się na jakiejś grubej gałęzi co oznaczało, że chyba doszliśmy do celu. Odetchnęłam z ulgą, ale na mnie czekało jeszcze kilka gałęzi, czyli jeszcze wszystko mogło się zdarzyć. Cały czas powtarzałam sobie „Nie patrz w dół, tylko nie patrz w dół”.
Byłam na przed ostatniej gałęzi aby dojść, ale moja stopa zsunęła się z dolnej gałęzi, przez co już miałam spadać. Wypuściłam z siebie głośny pisk, aż w ostatniej chwili chłopak złapał mnie za ręce, przyciągając do siebie, przez co byłam już na samej górze. Otrzepałam swoje ubranie z pyłków, dumna z siebie. Poparzyłam się w dół, ale od razu podniosłam wzrok, bo zakręciło mi się w głowie. Teraz przeniosłam wzrok, tam gdzie teraz patrzył Niall.
Nie mogłam uwierzyć, w to co właśnie zobaczyłam. 
Po prostu zabrakło mi słów. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemano! Postanowiłam, że napisze ten rozdział, bo nie chce was tutaj tak zostawić xd No i zmotywowało mnie też te PONAD 5000 WYŚWIETLEŃ! WOOOHO! Haha strasznie się ciesze! Jest też bardzo dużo komentarzy, ale w większości to anonimki.. Chciałabym abyście się jakoś podpisywali. Po prostu wymyślcie dla siebie jakąś nazwę i przy każdym komentarzy go dopisujcie :) Kolejny rozdział będzie oczywiście nie wiem kiedy, ale postaram się jak najwcześniej. Jeśli będzie gdzieś z 15 komentarzy, to mnie to bardzo zmotywuje do napisania tego kolejnego rozdziału.
Chyba tyle ;) Przepraszam, że rozdział taki krótki, zresztą tak jak zawsze. Za błędy też przepraszam. No i nie zostało mi nic innego, jak napisać DO NASTĘPNEGO :D

PS. Chcesz być informowany? Idź do zakładki "Informowani" :) 

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 12

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!

-Co robisz?-krzyknęłam będąc tuż za nim, na wąskiej uliczce.
-Zabieram cię na imprezę. 

-Co? Nie. 
-Tak.
-Nie?-postanowiłam postawić na swoim.
-Tak?
-Nie! Popatrz na mnie! Wyglądam jak zasrany hip-hop'owiec! 
-Strój i tak ci w niczym nie pomorze. -ja pierdole, ała. 
-Dziękuje za te miłe słowa-wywróciłam teatralnie oczami.- A tak właściwie.. to na jaką cholerę jestem ci tam potrzebna? 
-Bo wiesz..-podrapał się w szyje. 
-Wiem, że pewnie nie jestem ci w ogóle potrzebna, po prostu pewnie musisz mieć kogoś towarzyszącego.-zgadywałam 
-Właściwie..to tak. -wow, zgadłam. 
-Aha- odwróciłam się.
-Ej, kurwa. No chodź! Musisz przestać być taką zakonnicą i się zabawić. 
-Może ja się inaczej bawię. 
-To nie wiesz co to zabawa. 
Nastąpiła krótka cisza, podczas której zastanawiałam się, czy rzeczywiście powinnam iść. 
-To jak ty się bawisz? 
-Nie wiem..czytam książki-dopiero teraz zauważyłam, jak głupio brzmiałam. Postanowiłam odpuścić. 
-Ugghhhh! Dobra-zaczęłam iść naburmuszona. 
-Zwycięstwo-wyszeptał Niall.  
Szliśmy przez resztę drogę w ciszy, ale mi to nie przeszkadzało, byłam nieźle wkurwiona. Kiedy nogi zaczęły mnie boleć, nareszcie doszliśmy. Moim oczu ukazała się ogromna, biała chawira. 
-Wow-uniosłam brwi ze zdumienia. Popatrzyłam na chłopaka, który się tylko uśmiechał. Mój dom, w porównaniu z tym, to jakaś chatka pustelnika. Podeszliśmy do drzwi, które były lekko uchylone. Mój "towarzysz" kopnął je jedną nogą, a one się otworzyły, robiąc nie mały hałas. Wszyscy od razu zaczęli krzyczeć coś w stylu "Wohoo!". Chyba jest tu znany i lubiany. Przynajmniej taki się wydaje. Ciekawe czy jest takim typem, co ludzie uważają, że "bez niego impreza byłaby niczym". Chłopak wszedł szybkim krokiem do domu, przybijając wszystkim piątki, a mnie zostawił w tyle. Po co ja się zgodziłam? 
Nie wiedziałam co mam zrobić, więc w końcu niepewnie weszłam do środka. Wszyscy się na mnie patrzyli i pewnie zastanawiali się, co ja tu robię. Sama nie wiedziałam, co ja tu robię. 
Podążyłam korytarzem prowadzącym do barku, aby czegoś się napić. 
-Po proszę Cole- nie miałam ochoty na picie, i tak już czułam się do dupy. Barman zrobił rozbawioną minę. 
-Serio?-spytał się ktoś obok. Na początku myślałam, że to mój kochany sąsiad, ale gdy odwróciłam wzrok, okazało się, że się myliłam.
-Tak, serio-nie zamierzałam z nim rozmawiać, więc znowu odwróciłam wzrok.
-Jestem Tristan. -podał mi rękę, którą zapewne miałam uścisnąć, ale tego nie zrobiłam. Przypomniała mi się noc, kiedy spotkałam Niall'a w barze. Powtórka z rozrywki. 
-Oh, ok. Co tutaj robisz?
-Sama się zastanawiam. -powolnie zaczęłam wstawać, bo ten gościu zaczął mnie irytować. Poszukałam sobie jakiegoś cichego pomieszczenia. Zaczęłam zaglądać do każdego w tym domu, ale za każdym razem mogłam zobaczyć, tylko prawie gołą, obściskującą się parę. Została mi tylko łazienka, no cóż..




Jestem w tym cholernym miejscu gdzieś z ponad godzinę i mam już dosyć. Nudzi mi się, a to co robię to tylko bawienie się moim telefonem. A no właśnie, muszę sobie jakiś kupić, bo ten nie jest za dobry. Wyszłam ze śmierdzącego kibla, w celu poszukania Niall'a. Gdybym znała drogę powrotną, dawno bym poszła samodzielnie, ale nie znam. 
Zobaczyłam go przy ścianie do której była przybita przez niego wysoka brunetka. Całowali się ,a chwilami mogłam zauważyć, że chłopak podnosi sukienkę i ściska jej ogromny tyłek. W tej chwili chciało mi się zwymiotować. Podeszłam do nich, wzięłam już pijanego blondyna za rękę, a on nawet się nie sprzeciwił. Dopiero jak byliśmy na zewnątrz, skapnął się co zrobiłam. 
-Co ty kurwa robisz? 
-Wracamy, musisz mnie odprowadzić. 
-A nie możesz wrócić sama? 
-Nie znam drogi powrotnej. Nie zapominaj kto mnie tu przyprowadził - przewrócił oczami i zaczął iść, jakby zapominając, że jestem za nim. 
-Po raz kolejny zniszczyłaś imprezę. 
-Nie martw się, dadzą sobie radę bez ciebie. 
Słychać było świerszcze, a mi było cholernie zimno. Trzęsłam się z zimna, co blondyn zauważył, ale był takim "Dżentelmenem", że nawet nie raczył zdjąć swojej bluzy i dać mi jej, tak jak w filmach romantycznych. 
-A tak w ogóle to jak było? - w końcu się odezwał. 
-Było do dupy. I tak chodzisz na domówki co dwa dni, więc co to byłby za problem, jeśli tą byś sobie odpuścił? 
-Ty nie rozumiesz. 
-Owszem, rozumiem. Jesteś uzależniony. -stanęłam. 
-To mi pozwala uciec od problemów- po woli kroczył w moją stronę, więc ja robiłam kroki w tył. 
-Jakich problemów? Ludzie mają gorzej niż ty! Myślę, że twoje problemy, to coś typu którą dziwkę masz wybrać! Wiesz? Naprawdę ci współczuje!- Na plecach poczułam coś zimnego, co okazało się ścianą. 
-Nie znasz mnie, więc nie oceniaj, ok? -powiedział, krzycząc. 
-Już cie wystarczająco poznałam, aby wiedzieć, że jesteś jebanym, cholernym, idiotycznym..-nie skończyłam bo w tej chwili blondyn zaczął mnie namiętnie całować. Trzymał mnie za nadgarstki, przybijając do ściany, przez co nie mogłam uciec, ani nic zrobić. Ale ja nie chciałam uciec. Po kilku sekundach, się ode mnie oderwał, głęboko oddychając.  
-Dupkiem-dokończyłam. 
-------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba :) Zapraszam do komentowania, a komentarzy mam nadzieje, że będzie co najmniej 20. Teraz naprawdę zależy mi na komentarzach.
Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Zachorowałam teraz na nie byle co, i powinnam się leczyć, czyli ograniczyć bycie przed komputerem. Teraz w ogóle nie wiem kiedy będą pokazywały się rozdziały.
Obiecuje, że będę pisać rozdziały jak najczęściej, nie chcę was zawieść. No więc, przepraszam was. Na pewno nie zawieszę bloga, bo zamierzam tu pisać, tylko nie wiem czy tak często jak teraz, ALE NA PEWNO BĘDĘ PISAĆ, WIĘC SIĘ NIE MARTWCIE :)
No więc jeszcze raz przepraszam, przepraszam też za błędy i do zobaczenia :)

czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 11

Wbiegłam do swojego domu, po czym znowu znalazłam się na polu, ale tym razem w swoim ogródku. Po środku tej małej przestrzeni stała drewniana ławka. Usiadłam na niej, kuląc się i płacząc.  

Między szlochami moje powieki zaczynały opadać, aż w końcu całkowicie się zamknęły i zasnęłam na ławce.

Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie, pewnie przez to, że byłam cała zziębnięta. Czułam się fatalnie. Bolało mnie gardło, kaszlałam, kichałam, miałam katar. Jestem chora, super. 
Poszłam do łazienki, gdzie popatrzyłam w lustro i aż sama się przeraziłam. Miałam rozmazany makijaż od wczorajszych łez, a moje włosy były całe porozwalane. Wyglądałam jak jakiś potwór. 
Obmyłam twarz wodą, aby się jakoś ożywić, ale też aby zmyć makijaż. Umyłam ząbki, bo pewnie śmierdziało mi teraz z buzi na 2 kilometry. 
Gdy już skończyłam się odświeżać, tradycyjnie ubrałam się i zjadłam śniadanie. 
Na nic dzisiaj nie mam ochoty, nie mam siły. To przez to, że jestem chora czuje się jak z gumy. Nogi przy każdym kroku mi się uginają, chodzę jak pijana. Ugh, co ja dzisiaj ze sobą zrobię?
Patrzyłam się jak głupia w ekran telewizora, chociaż nawet nie był włączony. Byłam jak w jakimś transie.
Naglę do moich uszu dobiegł dzwonek. Nie chciałam iść otwierać, ale w końcu niechętnie wstałam. Otworzyłam drzwi. Niall. http://i4.mirror.co.uk/incoming/article942018.ece/alternates/s615b/Niall%20Horan%20of%20One%20Direction%20leaves%20the%20hotel%20in%20Atlanta (wyobraźcie sobie, że Niall ma tu tatuaże :D)
-Czeeeeeść!-powiedział uśmiechnięty chłopak. Mi się jakoś nie chciało uśmiechać, po tym co zrobił wczoraj.
-Spieprzaj-Już chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, ale w ostatniej chwili zatrzymał je ręką.
-Co znowu?-Miałam nadzieje, że mnie przeprosi po wczorajszym, ale raczej się nie doczekam.
-A nic-uśmiechnął się głupio. Uniosłam brwi ku górze. Staliśmy tak patrząc się na siebie, aż spytał:
-Emm Mogę wejść?-zastanawiałam się chwilkę, chcąc mu odmówić, ale w ostateczności się zgodziłam. W końcu on jest moim sąsiadem, co nie?
-Tak-powiedziałam. Przytakując, wypuściłam z siebie powietrze.
Blondyn niepewnym krokiem wszedł do domu. Zapomniałam w nim posprzątać, więc wygląda jakby przeszło przez niego tornado.
-Sorry za ten..syf
-To jest syf? Gdybyś widziała mój dom. Wiesz, możesz czasem przy..
-Nie-odpowiedziałam stanowczo. Nie mam ochoty do niego przychodzić. Zaczął się rozglądać po całym mieszkaniu. Co on do cholery robi?
-Może być mi powiedział co tu robisz?-powiedziałam oschle. Nie miałam ochoty być dla niego miła.
Uniósł brwi, przez co na jego czole pojawiły się słodkie zmarszczki. Słodkie? Nie, nie! One nie są słodkie!
-Bo chyba nie przyszedłeś tu aby oglądnąć mieszkanie, prawda?
-Tak właściwie..-Podrapał się zakłopotany za szyje-chciałem cie przeprosić- powiedział pod nosem. Czy dla niego, to jest takie trudne, powiedzieć przepraszam?
-Co powiedziałeś?-udawałam, że nie słyszałam. Chciałam to jeszcze raz usłyszeć.
-Przepraszam-powiedział już trochę głośniej, ale nadal strasznie cicho.
-Powtórz. -nakazałam
-Przepraszam!- krzyknął. Przeraziłam się trochę. W jego głosie było słychać złość. Oparł się łokciami o ścianę, a głowę miał w dole- Jestem do dupy.- po raz kolejny wyszeptał. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Stałam jak debil i idiotycznie się na niego patrzyłam.
Znowu zobaczyłam na nadgarstkach te cholerne, czerwone ślady. Kurwa. Co z nim jest nie tak? Niby taki szczęśliwy, a jednak..
Postanowiłam jednak nic nie mówić. Nie chciałam go dodatkowo zezłościć. Prawie go nie znam, nie wiem czego się po nim spodziewać.
-To..to tyle?-miałam katar, przez co mówiłam z zatkanym nosem. Co chwila kaszlałam i kichałam.
-Jesteś chora?
-Geniusz
-Głupio wyglądasz z czerwonym nosem. Jak klaun. - nie no, on to wie co powiedzieć.
Znowu nastała ta cisza, podczas której od czasu do czasu kaszlałam, a Niall chodził po całym domu.
-Co robimy?
-My?-zapytałam zdziwiona. Haha dobre sobie.
-No wiesz, muszę poznać swoją sąsiadkę. Jest niczego sobie. -poruszył znacząco brwiami, a ja, chociaż siebie teraz nie widziałam, wiedziałam, że jestem cała czerwona.
-W dodatku jesteś blisko, więc zawsze możesz przyjść, albo ja do ciebie i..
-Przestań-nie chciałam słyszeć co dalej-Aha, i nigdzie z tobą nie idę.
-Czemu?
-Wiesz, nie przepadam za tobą.
-Kurwa! Przecież cie przeprosiłem!-nie był zły, ale krzyczał. Nie chciało mi się go słuchać, więc zostawiłam go na dole, a sama poszłam do swojego pokoju, w celu ubrania się w dresy. Jest moim gościem powinnam się nim zająć, ale cóż. Co z tego, że jestem chora, i tak pójdę biegać.
Byłam w swoim pokoju szukając stroju, aż naglę ktoś wszedł, już wiadomo kto.
-Wooo!-krzyknął, widząc, że chcę się rozebrać.
-Proszę, daj mi spokój- niech on już sobie pójdzie, mam go dość. -Muszę się ubrać.
-Nie mam nic przeciwko- oparł się o framugę drzwi.
-Proszę- jęknęłam żałośnie.
-Gdzie idziesz?
-Pobiegać
-Idę z tobą.- uśmiechnął się. On biega? Nie wygląda na takiego. Znaczy się, ma mięśnie, jest chudy, ale to nie w jego stylu.
-Um, nie?
Nie posłuchał mnie, tylko wyszedł na mój balkon. Wszedł na barierki, co wyglądało jakby chciał popełnić samobójstwo. Wskoczył na drzewo, dzielące nasze domy, a mi serce podskoczyło do gardła. Nie chciałam być świadkiem kogoś śmierci. Podbiegłam szybko aby go powstrzymać, ale było za późno, bo już był po drugiej stronie.
-Całkiem proste.- stwierdził i głupio się uśmiechnął.
Muszę się szybko przebrać, aby nie musieć iść z nim. Jestem raczej typem samotnika, wole być sama. http://24.media.tumblr.com/a897f99874ca9af8a718d683ea4341bf/tumblr_ms1quptTXP1rbifi7o1_1280.png
Kurczę, nadal mam czapkę Niall'a. Może by ją w końcu oddać? Trochę chamskie z mojej strony, że ją wzięłam.
Wyszłam przed dom chłopaka i jednak postanowiłam na niego poczekać.
Czekałam, czekałam i gówno. Dałam sobie spokój i zaczęłam biec.
Po jakimś czasie w oddali zobaczyłam postać chłopaka. Byłam pewna, że to właśnie był blondyn, więc przyspieszyłam tempa. Nie był ubrany jak na bieganie, co było dziwne. http://onedirectionmagazine.com/wp-content/uploads/2013/10/Niall-Horan-worried-about-bad-knees.jpg
-Nie miałeś iść biegać?- wydyszałam, nieźle już zmęczona. Chłopak nic nie odpowiedział nawet na mnie nie spojrzał. Miał na uszach słuchawki. Aha, miło. Ignoruje mnie.
-Haloo?- próbowałam zwrócić na siebie uwagę. Nadal nic, więc podbiegłam jeszcze dalej, stając tuż przed nim, tym samym torując mu drogę. Zrobił zirytowaną minę. Z przymusu wyjął słuchawkę.
-Czego?-powiedział oschle. O co znowu chodzi?
-Nie miałeś iść biegać?-spytałam.
-Nie chciałaś abym szedł.
-No tak, ale..-tym razem mi nie dane było skończyć.
-No to o co chodzi? -wzruszyłam ramionami. Po co ja tu właściwie do niego przybiegłam?
On tylko szedł, ale ja musiałam biec, aby za nim nadążyć.
-Gdzie idziesz?- postanowiłam przerwać tę męczącą ciszę.
-Na imprezę- nie to, że byłeś na imprezie wczoraj. Dzisiaj jest jakoś małomówny, za to ja gadam jak nigdy. Nie koniecznie dużo, ale nie pamiętam kiedy ostatnio z kimś rozmawiałam na poważnie. W końcu sobie o czymś przypomniałam.
-Ah! Twój snapback!-chłopak, aż się zatrzymał. Zdjęłam go z głowy i podałam mu go. Uśmiechał się od ucha do ucha, wpatrując się w niego. Jakby był  w transie. Uśmiech zszedł mu z twarzy i westchnął. Z powrotem włożył mi go na głowę. Głupio to musiało wyglądać, bo był na mnie za duży. Popatrzyłam się na Irlandczyka szeroko otworzonymi oczami.
-Jest twój. - Nic nie odpowiedziałam, tylko biegłam dalej. Dyszałam, byłam spocona, ale nadal się nie zatrzymywałam. Niall nagle złapał mnie za nadgarstek, tak, że razem z nim skręciłam. Co do cholery?
-Co robisz?-krzyknęłam będąc tuż za nim, na wąskiej uliczce.
-Zabieram cię na imprezę.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Jej! W końcu wzięłam się w sobie i napisałam ten rozdział :) Jest ciut dłuższy (przynajmniej mi się tak wydaję).  Przepraszam za błędy, których jest pewnie nie mało :D ALE..
DZIĘKUJE ZA PRAWIE 4000 WYŚWIETLEŃ! WOOOOHO! AJNDJABVCHJDBVBGFB
W nagrodę, jeśli będzie mi się jutro chciało, dodam nowy rozdział. Ale nie obiecuje.
DZIĘKUJE TEŻ WSZYSTKIM KTÓRZY KOMENTUJĄ, JESTEŚCIE KOCHANI. Aha, jeszcze jedno. Liczę na 19 komentarzy. Level up>>>>>
To chyba tyle, papa! :)

PS. ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI "INFORMOWANI" :)

wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 10

-Jesteś wredna
-A ty spostrzegawczy 
Patrzyliśmy się nawzajem w swoje oczy, tak przez jakieś pół minuty, cały czas bardzo blisko siebie. Słychać tylko było nasze głośne oddechy, albo tylko moje. Dopiero teraz zauważyłam, że jego oczy są niczego sobie. Są niebieskie, można powiedzieć, że bardzo ładne. Po chwili się ocknęłam, robiąc krok w tył i kaszląc. Na twarzy blondyna widniał zawadiacki uśmieszek. Czemu on musi być cały czas uśmiechnięty?
-No to ten..-powiedziałam drapiąc się w głowę, nie wiedząc co mam zrobić.
-Nara-widać ten już nie był zakłopotany, tak jak ja. Po prostu odszedł w swoją stronę.
Chciałabym być zawsze wyluzowana tak jak on, ale nie mogę. Taka już jestem. Postanowiłam, że znowu usiądę na ławce i naciesze się spokojem.

*Niall's POV.*
Gdy ją widzę, to po jakimś czasie zaczynam być nerwowy. To ona tak mi działa na nerwy? Może. Po prostu mnie rozprasza, wtedy zawsze jestem jakiś rozkojarzony. To jest kurwa dziwne.
Nie mogłem wytrzymać, więc po prostu odszedłem. Zostawiłem ją tam gdzie spotkałem. I jeszcze, muszę przyznać, że ma bardzo ładne oczy.. Co się do cholery ze mną dzieje? Musze iść na jakieś dziwki. Albo nie. Zrobię imprezę.

*Ellie's POV.*
Powoli zaczynało mi być troszkę zimno, więc postanowiłam się zbierać. Nagle zobaczyłam Jessice. To jest ta wnerwiająca barmanka. Nie miałam ochoty z nią gadać, więc schowałam się za jakieś drzewo, aby stamtąd jak najszybciej uciec.
-Uff- ok. Już jestem za drzewem. Teraz wystarczy tylko stąd pobiec. Już byłam gotowa, kiedy ktoś mnie zawołał.
-Ellie?-wychyliłam lekko głowę, aby zobaczyć kto to. O nie.
-Eliie!-powtórzyła. Rozłożyła swoje ramiona, abym mogła się z nią uścisnąć. Teraz to już nie miałam wyjścia.
-Cześć Jessica-wydusiłam z siebie, nie zbyt zadowolona spotkaniem. Dziwić się czemu mnie tu nikt nie lubi. Ale ona chyba była inna, mam nadzieję, że nic do mnie nie miała. A z resztą, nie obchodzi mnie to.
-Oh, kochana, tyle razy ci mówiłam, abyś nazywała mnie Jess!-zaśmiała się, za słodko jak na mój gust.
-Umm ok?- popatrzyła się na mnie, szczęśliwie się uśmiechając.
-Too, gdzie się wybierasz?-nie straciła ze mną kontaktu wzrokowego.
-Właściwie to..już miałam wracać. -mina dziewczyny zwiędła, ale po chwili wrócił jej uśmiech.
-Oh, no dobrze. Mam nadzieje, że do zobaczenia!-pożegnała się ze mną, machając. Odwróciłam się i poszłam.
Trochę było mi głupio, że ją tak spławiłam, ale po prostu nie jestem przyzwyczajona do rozmów.
Wróciłam pośpiesznie do domu, a kiedy już w nim byłam dochodziła 19. Jak to jest możliwe, że ostatnio czas tak szybko płynie? Przebrałam się w swoje onesie, które po prostu uwielbiałam. http://i.huffpost.com/gadgets/slideshows/273448/slide_273448_1954933_original.jpg
Już kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Cholernie mi się nudzi, więc postanowiłam oglądnąć film. Zaczęłam oglądać Titanica, ale w pewnym momencie już nic nie słyszałam. Z sąsiedniego domu wydobywała się muzyka. Czyżby kolejne impreza? Tak sądzę.
Pogłośniłam, mając nadzieje, że coś usłyszę, ale dalej było za głośno. Poczekałam chwilkę, aż w końcu nie wytrzymałam.
-Kurwa!-krzyknęłam na cały dom, myśląc, że to coś pomorze. Oj nie, nie. Koniec tego. Wyszłam szybko z domu, po drodze ubierając swoją parkę, vansy oraz snapback'a.
Gdy stałam już na jego werandzie, zaczęłam walić drzwi, tak, aby ktokolwiek mnie usłyszał.
Ugh, zapomniałam, że trwa impreza. Pociągnęłam za klamkę, tym samym otwierając drzwi. O kurwa, ale tu wali. Chciałam zatkać sobie nos palcami, ale nie mogę wyjść na debila. I tak już wyszłam, bo bardzo dużo ludzi patrzyło się na mnie, blisko do wybuchnięcia śmiechu. Zapewne chodzi im o mój "strój".
Biegłam wkurwiona po mieszkaniu, szukając Niall'a, a kiedy już go zobaczyłam, niemal wrzasnęłam z radości. Czułam, że za chwilę ogłuchnę od tej muzyki.
No niestety na moje nieszczęście, chłopak był zajęty obściskiwaniem i lizaniem się z jakąś cycatą dziwką. On chyba tylko w takich gustuje. Wachałam się czy do nich iść i powiedzieć im, aby ściszyli muzykę, czy po prostu odpuścić..
Nie! Nie mogę zawsze tak przed wszystkim uciekać! Podeszłam do nich szybkim krokiem.
Kaszlnęłam, aby zwrócili na mnie uwagę. Nic. Dalej kontynuowali. Powtórzyłam to jeszcze raz. Nadal nic.
-Kurwa!-krzyknęłam, a tym razem poskutkowało. Odsunęli się trochę od siebie. Byli już nieźle chwyceni.
-Co jest kurwa aż takie ważne, że musisz nam przerywać?-niemal wykrzyknął. Nie wiem czy krzyczał dlatego, że było tu tak głośno, czy dlatego, że był zły.
-Może tak, wasza głośna muzyka? Cholera, nawet filmu w spokoju się nie da oglądnąć!-byłam teraz taka pewna siebie, że mogłabym mu dać w twarz, ale powstrzymałam się do tego.
-I co w związku z tym?- prawie w ogóle nie rozumiałam co on bełkotał. Chwiejnym krokiem owinął swoje ramię wokół szyi blondyny. Nie poznaje go. Czy on palił trawkę?
-Może tak byś ją przyciszył?-Już tak się darłam, że bolało mnie gardło. Zaczynało mnie to wkurwiać.
-Nie?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Tak?
-Nie.-Jego wyraz twarzy nic nie pokazywał. To przez alkohol.
-Ja pierdole!- krzyknęłam podchodząc do głośników i odłączając kable, jeden po drugim. Wszystkie oczy były skierowane na mnie.
-Sorry, impreza skończona. -Wszyscy zaczęli krzyczeć coś w stylu "Buu", "Kurwa", albo "Cholera".
Niall podszedł do mnie wyraźnie wkurwiony, przez co zaczęłam się bać, więc zrobiłam krok do tyłu.
-Suka- powiedział na tyle cicho, abym tylko ja mogła to usłyszeć. Moje pieści się ścisnęły.
-Co ty powiedziałeś?-Był już kilka kroków ode mnie, ale przystanął. Nie wiedziałam czy dobrze usłyszałam, czy się przesłyszałam.
-Suka.- nie mogłam uwierzyć, że mnie tak nazwał. Spoko, jest pijany, ale to nie zmienia faktu jak powiedział.
Przebiegłam obok niego, czując na sobie jego wzrok. Po moich policzkach już płynęły łzy, co chyba zauważył.
Wbiegłam do swojego domu, po czym znowu znalazłam się na polu, ale tym razem w swoim ogródku. Po środku tej małej przestrzeni stała drewniana ławka. Usiadłam na niej, kuląc się i płacząc.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemano! :) Kolejny rozdział jest! Chciałam wam podziękować za ponad 3300 wyświetleń! Wow! Mam ten blog niecały miesiąc, więc się tego nie spodziewałam. Dziękuje wam też za te wszystkie komentarze. Kocham je czytać, więc miło by było jakby było ich jeszcze więcej ;) No więc mam nadzieje, że ten rozdział się podoba, a następny będzie w czwartek jak będzie co najmniej 18 komentarzy.
Przepraszam za błędy. Do zobaczenia! xx


sobota, 17 maja 2014

Rozdział 9

Na przeciwko mnie stał znany mi już blondyn z dużym, kolorowym lizakiem. 
Co do kurwy? 
Popatrzyłam na niego się zdezorientowana. Co on tu robi?
Podał mi rzecz, którą trzymał w ręce i słabo się uśmiechnął. Ten człowiek jest pojebany. Najpierw był chamski w barze, potem miły gdy byliśmy na osobności, potem znowu chamski, rozwalając mi telefon. A teraz?
-Umm. Dzięki?-nawet nie potrafiłam się uśmiechnąć. 
-Spoko-i to tyle? 
Stał tak przez kilka minut, patrząc się na mnie, a ja w tej niezręcznej sytuacji odwróciłam wzrok. 
-Płakałaś? 
-Cholera! Co cie to obchodzi?
-Wow, spokojnie. O co ci znowu chodzi?
-Mi? Serio?-pokiwał głową. 
Zaśmiałam się z pogardą, cicho pod nosem. Wzięłam swoją torebkę z krzesła i prawie że pobiegłam w stronę wyjścia z galerii. 
Tak jakby ten dupek nie wiedział o co chodzi. A może po prostu już nie pamięta? Może robi tak każdej dziewczynie? Tak czy siak, odegram się, nie zostawię tak tego. To za mój telefon. 
Ale..Chyba nie powinnam tak zareagować. On tylko chciał mnie pocieszyć. No, ale w sumie jego wina, zasłużył sobie na takie traktowanie z mojej strony.


*Niall's POV.*
Cholera, o co jej znowu chodzi? Przychodzę z lizakiem a ona od razu się na mnie rzuca? Płakała, no więc się spytałem. Ciekawe w ogóle o co chodziło. Co mogła robić w seksownej sukni, opinającą jej ciało w galerii? Może ona jest galerianką? Ha! Wątpię.


*Ellie's POV.*
Zżerały mnie wyrzuty sumienia. Po co ja to zrobiłam? Jestem okropna. Niall nie wydaje się być jakiś super miłym gościem i z tego co wiem taki nie jest, ale czy to jest powód abym też taka była?
Siedzę w swoim pokoju od kilku godzin, nie wiedząc co ze sobą zrobić.Jeszcze nawet nie dostałam tej jebanej pracy! Chwilami do mojej głowy przychodziła żyletka, ale od razu odpychałam te myśli.
Może powinnam go przeprosić? Bardziej miałam się na nim odegrać, ale chyba już to zrobiłam.
Podniosłam się z łóżka, patrząc w stronę okna blondyna. Jest otwarte. Właściwie, to co związku z tym?
Chociaż.. Wzięłam do ręki pierwszą kartkę jaką miałam pod ręką oraz długopis. Nabazgrałam na niej wielki napis "Sorry". Bez zastanowienia, zmięłam ją w kulkę i rzuciłam do pokoju chłopaka. Ciekawe czy ją przeczyta. Mam nadzieję, że tak. Wiem, że prościej byłoby po prostu napisać sms-a, no ale cóż.
Byłam głodna, więc poszłam coś zjeść. Zeszłam na dół po czym weszłam do kuchni. Wzięłam z lodówki swój ulubiony jogurt pitny i po czmychałam z powrotem na górę. Na środku pokoju leżała również zwinięta kartka. O! Pewnie mi odpisał. Schyliłam się, aby ją podnieść i rozwinęłam ją.
Dziwka. 
Tylko to było napisane. Spodziewałam się, że napisze coś w stylu "Spoko". Ale musiał napisać "Dziwka".
Ała. 
Tak pogrywasz? To pierdol się.

*Tristan's POV.*
W galerii spotkałem swojego starego kumpla z liceum Niall'a. Kiedyś się przyjaźniliśmy, ale kiedy to było. To ja go tak zmieniłem. Pamiętam jak kiedyś był z niego grzeczny chłopiec, nigdy by się nie tknął papierosów, ani nie chodziłby na imprezy co drugi dzień. Potem już ze sobą nie rozmawialiśmy. Może on już nie pamięta dlaczego, ale ja pamiętam..
-Hej stary, a może wbiłbyś do mnie na chatę na jakieś piwo? Co ty na to?
-Jeszcze pytasz?- idę tam tylko dla alkoholu, ha!
No więc szliśmy do domu Niall'a z 5 minut, ciągle rozmawiając. Całkiem normalnie się z nim rozmawia, chociaż nie widzieliśmy się tyle czasu.
Stanęliśmy przed domem. On chyba kiedyś tu nie mieszkał. Pewnie się niedawno wprowadził. Jeśli tak, to oznacza, że urządził  imprezę, jestem tego na 100% pewny. Na dodatek mnie nie zaprosił.
Weszliśmy do środka, a ten od razu skierował się w stronę kuchni.
-Piwa?-Z zamyśleń, wyrwał mnie głos chłopaka.
-Aa tak, tak.
Znowu zacząłem myśleć, kiedy usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła.
-Kurwa!-Od razu wstałem z kanapy, aby zobaczyć o co chodzi. Zobaczyłem stłuczony kubek specjalnie do picia piwa, na ziemi.
-Woo, spokojnie. Jakiś dzisiaj niespokojny jesteś.
-Uh, być może..
-Pomóc ci jakoś?-Zaproponowałem, ale w ogóle nie miałem ochoty mu pomagać. Wypuścił z siebie powietrze.
-Nie, nie trzeba. Posprzątam to, a ty jak chcesz, możesz pooglądać dom.- Skinąłem głową.
Zacząłem się oglądać po domu. Przyznam, że naprawdę tu ładnie. Skąd Horan bierze tyle kasy.
Poszedłem na górę, bo zapewne tam jest pokój Niall'a. Ukazało mi się kilka drzwi, a jedne były z napisem "PUKAĆ ALBO SPIERDALAĆ". Aha. Domyśliłem się, że był to pokój właśnie jego, więc pociągnąłem za klamkę i postawiłem stopę w pomieszczeniu. Wow. Nawet nie ma syfu. O co chodzi?
Zobaczyłem tylko jeden papierek zakłócający tą czystość. Chciałem go zignorować, a nie mogłem. To nie jest moja sprawa, ale ciekawość dała za wygraną. Wziąłem kartkę i ją rozwinąłem.
"Sorry". 
Wow. To jest jego kartka? Popatrzyłem na otwarte okno, a jeszcze dalej zobaczyłem kolejne, już nie należące do tego domu. Można było dostrzec pokój w jasno-różowe ściany, więc pewnie jest dziewczyny.
Przypomniały mi się stare czasy, kiedy się tak wkurwiłem na Niall'a. Postanowiłem wtedy sobie, że nigdy mu nie wybaczę i, że w końcu mu się odpłacę.
Wziąłem kartkę i wściekły napisałem na niej "Dziwka", po czym zmieliłem ją w kulkę, wrzucając do sąsiedniego pokoju. Mam nadzieje, że to kobieta, a nie facet. I to mam nadzieje, że to ktoś ważny. Niech chłopak poczuje, to co ja czułem kiedyś, o tak.
Poszedłem z powrotem na dół. Jakoś już nie miałem ochoty na pogawędkę.
-Wiesz co, ja chyba już pójdę. Dostałem ważnego sms-a.-skłamałem, oczywiście.
-Oh, ok. Nara-powiedział obojętnie. Nic nie odpowiedziałem, tylko wyszedłem.

*Następnego dnia.*
*Ellie's POV.*

Spaceruje sobie spokojnie po mieście, aby trochę pozwiedzać okolice. Chociaż tak długo tu mieszkam, prawie w ogóle nie wiem gdzie co jest. Właśnie dlatego chce się trochę zorientować.
Po około 2-godzinnym chodzeniu, zaczęło dawać mi się to we znaki. Często biegam, ale teraz czuję jakby nagi miały mi za chwilę odlecieć. Dlatego właśnie usiadłam na ławce. Wyjęłam swój nowy telefon, czyli jakiegoś starego kloca, bo innego nie mogłam znaleźć. No cóż, stary ktoś mi zepsuł. Włożyłam do niego słuchawki, a po chwili do moich uszu wleciała muzyka.
Zaczęłam się oglądać, jakby szukając czegoś ciekawego. No i zobaczyłam. Czy on zawsze jest wszędzie tam gdzie ja? Może on mnie śledzi. Szedł z siatką, zapewne zakupów. Jego blond włosy były przykryte snapback'iem, a daszek był z tyłu. Na nosie były widoczne Ray Ban'y. Miał zwykłą, białą koszulkę, a na jego rękach były widoczne tatuaże. Przyznam, że wyglądał mega gorąco. Hej, stop! Nie pamiętasz co ten kutas wczoraj do ciebie napisał?
Ellie: http://us.cdn281.fansshare.com/photos/jadethirlwall/jade-thirlwall-et-son-look-de-garcon-manque-918305127.jpg
Niall: http://www3.pictures.zimbio.com/bg/Niall+Horan+Niall+Horan+Arrives+Recording+4SQqLLe3Z7ul.jpg
Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Może za świetny nie jest, ale innego nie mam. Niall mnie chyba jeszcze nie zauważył, a był bardzo blisko mnie.
Jest jeszcze bliżej.
Jeszcze bliżej.
Gdy był tuż obok mnie, niby przez przypadek wyciągnęłam swoje obie nogi, przez co chłopak wylądował na ziemi. Chyba trochę mocno przywalił.
-Kurwa!-krzyknął.
-Oj, przepraszam! Nie chciałam- powiedziałam sztucznie, udając, że się przejmuje. Na mojej twarzy za widniał uśmiech. Blondyn podniósł się z ziemi oraz zaczął zbierać swoje zakupy, które trochę się rozsypały.
-Za co to?!- po raz kolejny krzyknął.
-Hmm nie wiesz?- tym razem mówiłam poważnie.
Niall kontynuował zbieranie rzeczy z ziemi, a ja nawet mu nie pomogłam. Po chwili gdy już wszystko zebrał znowu wstał i podszedł na tyle blisko, że stykaliśmy się swoimi klatkami. Trochę się wystraszyłam tej niebezpiecznej odległości, dzielącą nas.
-Jesteś wredna
-A ty spostrzegawczy

-------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy tylko mi się wydaję, że rozdziały są ciut dłuższe? Haha pewnie mi się zdaje. Rozdział sądzę, że lepszy od poprzedniego i mam nadzieje, że wam się podoba :) Napisałam go już wczoraj,  aby dzisiaj mieć czas wolny. Następny rozdział pojawi się we wtorek, oczywiście jeżeli będzie co najmniej 18 komentarzy :) No więc, przepraszam za błędy, pozdrawiam i papa!

PS. Jeśli ktoś chcę, jest zakładka "Informowani". Można się tam zapisywać :D


piątek, 16 maja 2014

Rozdział 8

Wróciłam spacerkiem do domu, mając ochotę komuś przywalić. Najlepiej tej jednej osobie, ale spróbuje się powstrzymać. Co ja mu takiego zrobiłam, że musiał rozwalić mi telefon? Chuj z nim.
Gdy wróciłam, skierowałam się na górę, gdzie wzięłam do ręki swojego laptopa. Włączyłam go i zalogowałam się na twittera. Jak zwykle nudy, tylko jedno nowe powiadomienie.

Niall Horan obserwuje cie. 

Kurwa! Po chuja on mnie obserwuje. Teraz będzie widział moje wpisy ugghh. Cóż, też go zaobserwuje.
Posiedziałam sobie dobrą godzinę na twitterze, dopóki nie zaczęło mi się to nudzić. Przypomniałam sobie, że nadal nie mam pracy. Może by się w końcu wziąć w garść i czegoś poszukać? Ale to nie dla mnie.. Prace w barze miałam tylko dzięki Jessice, tej barmanki. Miło z jej strony. Ona jest dla mnie zawsze taka uprzejma, a ja dla niej taka chamska.
Dobra, koniec tego. Musze coś znaleźć. Zaczęłam szukać czegoś z mojego miasta, na jakiejś stronie do szukania pracy. Przewijałam w dół..

Barmanka
Kierowca ciężarówek
Gospodyni
Niańka dla dzieci
Kelnerka 
Praca w sklepie odzieżowym 

Było jeszcze ponad 100 ofert pracy w Mullingar, ale najbardziej spodobała mi się praca kelnerki i praca w sklepie z ubraniami. Hmm kelnerka odpada, już mam dość podawania bezczelnym klientom żarcia. No więc została praca w sklepie. Ciekawe jakiej marki. Weszłam w stronę tego ogłoszenia, a na monitorze ukazał się wielki nagłówek "H&M". Wow. To by była dla mnie idealna praca. Kocham ten sklep, kiedyś w nim często kupowałam..
No więc, okazało się, że przesłuchania odbędą się już jutro o godzinie 10:00 w pobliskiej galerii. Kurcze, w co ja się ubiorę? Ja muszę tam iść! Taka okazja może się nie powtórzyć. Podeszłam do szafy, w celu wybrania jakiejś sukienki.
Wyrzucałam z garderoby wszystkie ubrania, jedno po drugim. Moje ciuchy są do dupy. Została tylko jedna sukienka. Piękna, czarna. Pamiętam ją.. Po śmierci mamy poszła w zapomnienie. Dostałam ją właśnie od niej. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl, że jutro ją założę. O ile w nią jeszcze wejdę.

http://sklep.bohoboco.com/product/image/501/SS2013_SUKIENKA_ROZKLOSZOWANA_CZARNA.jpg

Na szczęście udało mi się w nią wcisnąć. Była wręcz idealna, może dlatego, że kiedyś była na mnie za duża.
Przebrałam się z powrotem w piżamkę, zeszłam na dół sama nie wiedząc poco. Podeszłam do okna, z którego można było zobaczyć całą ulicę. Latarnie lekko rozświetlały drogę, przez którą prawie nigdy nikt nie jeździ. Jest tu strasznie cicho, chociaż teraz z sąsiadem imprezowiczem nic nie wiadomo.
Zobaczyłam, że coś w oddali się porusza. Idzie w moim kierunku, ale wątpię żeby do mnie. Ah, gdy był już wystarczająco blisko widziałam już kto to. Niall.
Przyglądałam mu się jak głupia przez okno, co chyba zauważył bo uśmiechnął się pod nosem i puścił mi oczko.
O mój boże, czy on właśnie puścił mi oczko? 


*Niall's POV.*

Ha! Teraz to się popisałem przed kolegami. Musze znaleźć jakiś nowych kumpli, bo tak naprawdę nie mam już nikogo. Wiadomo, wszyscy mnie znają w tym mieście, myślę, że mnie lubią, a laski aż biją się o mnie, ale to nie jest to samo. Kiedyś miałem prawdziwego najlepszego przyjaciela, ale było, minęło.
Trochę mi żal tej dziewczyny której zniszczyłem telefon, ale nie powinno mnie to obchodzić. No i nie obchodzi. Zawsze tak traktuje baby.
Kiedy już lekko poimprezowałem, wypiłem kilka piw, wróciłem do domu z dobrym humorem. Na dodatek ta Ellie się na mnie patrzyłam. Kurwa. Ona jest taka seksowna, ale nie dla mnie. Za bardzo grzeczna.
Zapomniałem się i wysłałem jej nie kontrolowany uśmiech oraz puściłem jej oczko. Spowodowałem tym u niej rumieńce. Tak właśnie działam na kobiety.
Poszedłem na górę, gdzie włączyłem twittera. Siędziałem tak z godzinę. Dopiero teraz zauważyłem, że mam jedno nowe powiadomienie.

Ellie Walter obserwuje cie. 

Uśmiechnąłem się pod nosem i popatrzyłem za okno. Zobaczyłem dziewczynę. Siedziała na łóżku z telefonem w dłoni. Na chwile odwróciła wzrok od ekranu telefonu i popatrzyła na mnie. Zobaczyłem w jej oczach nienawiść. Ah, no tak. Przypomniałem sobie co dzisiaj zrobiłem. Chyba serio ze mnie kawał dupka.
Odłożyłem laptopa, aby podejść do okna. Ona zrobiła to samo.
-Słuchaj..-zacząłem, ale nie dane było mi skończyć, bo zamknęła okno.
Auć.
- Kurwa.-powiedziałem cicho pod nosem. Dobra, zasłużyłem sobie na to.
Nagle poczułem wibrację w kieszeni moich spodni, gdzie trzymałem telefon. To od tego nowego kumpla, Luke'a. Nawet nie pamiętam jak on wygląda.

Luke: Stary, wbijaj jutro na imprezę do mnie. Nie przyjmuje odmowy. Przynieś alkohol.

Lubie imprezy, więc ucieszyło mnie to zaproszenie. Właściwie, to ja nie potrzebuje zaproszeń, zawsze przychodzę bez pytania. Szybko mu odpisałem.

Ja: Ok, ok. O której?

Po chwil telefon znowu za wibrował.

Luke: 18, ale jak chcesz możesz przyjść wcześniej. 

Phi, ci najważniejsi przychodzą później, chyba jeszcze tego nie wie. Już mu nie odpisałem.
Czyli muszę przynieść alkohol. Kurwa, tylko chyba nie mam. Pewnie każdy będzie musiał mieć swój. Trudno, jutro rano pójdę do galerii. To jest całkiem blisko, a jest tam sklep z dobrą wódką. Nie mając już na nic siły, padłem na łóżko i przyglądałem się sufitowi. Po chwili zasnąłem.


*Następnego dnia* 
*Ellie's POV.*

Rano obudził mnie budzik który nastawiłam sobie wczoraj. Przypomniałam sobie dlaczego go nastawiłam. Dzisiaj idę na przesłuchania. Zaczęłam się stresować. Poszłam ubrać moją sukienkę, przed tym się kąpiąc. Gdy już to zrobiłam, wysuszyłam sobie włosy. Potem zaczęłam robić makijaż, no i byłam już gotowa. Była 9:15. Mam jeszcze dużo czasu, dokładnie 45 minut, ale wolę być wcześniej. Zbiegłam na dół, tak jakby miało mi zostać tylko 5 minut. Ubrałam jeszcze sweter, bo przypomniałam sobie o bliznach. One wszystko niszczą. Właściwie to moje życie jest zniszczone, przez nie je robię.
Szłam pieszo, gdyż galeria jest bardzo blisko.
Dotarłam do galerii. Dopiero teraz dotarło do mnie po co tu jestem. Moje serce zaczęło mocniej i szybciej bić.
-O cholera-powiedziałam, a już wszyscy patrzyli na mnie. Ci ludzie też są na przesłuchania? Jeśli tak, to nie mam szans.


*Niall's POV.*
Byłem w sklepie rozglądając się za swoją ulubioną cytrynówką. Kurwa, nie ma jej. Postawiłem więc na zwykłe piwo. Jeśli wiedziałbym, że jej tu nie będzie poszedłbym do jakiegoś zwykłego spożywczaka.
Wyszedłem ze sklepu, a na zewnątrz był taki tłok, że chciałem się stąd jak najszybciej wydostać. Trochę ludzi się rozeszło, przez co zobaczyłem stół. Przy stole siedziała Ellie, cała zapłakana. Ciekawe o co chodzi.
Na początku miałem ją olać i pójść sobie, ale jakoś nie mogłem. Wyglądała na załamaną, tak fatalnie. Wyglądała pięknie, miała czarną, obcisłą sukienkę co tylko pokazywało jej piersi. Mmm..
Popatrzyłem się w lewo i w prawo, jakby bez żadnego celu. Niedaleko mnie stała budka ze słodyczami.
Nigdy tego nie robiłem. A może by tak...


*Ellie's POV.*
Siedziałam załamana przy stole i nic a nic nie obchodziło mnie to, że większość ludzi przechodzących obok, dziwnie na mnie zerkała. Nic nie miało dla mnie znaczenia. Czemu los potrafi być taki okropny?
Dałam upust emocjom, po prostu ryczałam i nie potrafiłam przestać. Nagle usłyszałam jak ktoś odchrząkuje. Nie podniosłam głowy, wręcz jeszcze bardziej ją schowałam. Pewnie ktoś na mnie doniósł i kogoś zesłali, aby mnie stąd wynieśli. Znowu usłyszałam odchrząknięcie, tym razem głośniejsze. Poddałam się i tym razem podniosłam głowę ku górze.
Na przeciwko mnie stał znany mi już blondyn z dużym, kolorowym lizakiem.


------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heja, heja! Pod ostatnim rozdziałem było do tej pory najwięcej komentarzy, co mnie bardzo cieszy :) Może to dlatego, bo zadałam wam pytanie :D Mam nadzieje, że tym razem też tyle będzie, ale wątpię w to. Tym razem rozdział dam w niedziele, BEZ WYJĄTKÓW.

ROZDZIAŁ JEST BEZNADZIEJNY, W OGÓLE MI SIĘ NIE PODOBA. NIE MA DIALOGÓW, JEST NUDNY. PRZEPRASZAM ;( JEŚLI BĘDĄ BŁĘDY, TO ZA NIE TEŻ PRZEPRASZAM. NO CÓŻ.. PAPA.

PS. ZAPRASZAM DO INFORMOWANYCH, JEŚLI KTOŚ BY CHCIAŁ :))




środa, 14 maja 2014

Rozdział 7

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!

-To wszystko jest posrane- powiedziałam na skraju uronienia łzy. Ale udało mi się ją szybko zetrzeć, tak aby Niall jej nie zauważył.
-Co dokładnie?-Czy on musi wszystko wiedzieć?
-Dokładnie to..wszystko-powtórzyłam.
Chwile trwała cisza podczas której zaczęłam się zastanawiać czy nie powinnam sobie pójść. Spojrzałam na chłopaka ciągle siedzącego na parapecie i wpatrującego się w nieznany mi punkt. Nagle zobaczyłam coś czerwonego na jego nadgarstku. Czy to są..Czy on się tnie? Popatrzył się na mnie.
-Czy to są..
-Nie-odpowiedział szybko i stanowczo, chowając od razu swoje ręce za kolana, tak abym nie mogła ich widzieć. No cóż, już widziałam. Wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Na jego twarzy było widać..złość? Smutek? Postanowiłam nie drążyć tematu.
-Um, tak naprawdę się w ogóle nie znamy. M-może powiedział byś mi coś o..
-A chuj cie to obchodzi- przerwał.
Auć.
Wpatrywałam się z otwartymi ustami, jakby nie doszło do mnie co właśnie powiedział.
-Ugh, no okej.-jego wyraz twarzy natychmiastowo złagodniał, ale było widać, że nadal jest nieźle wkurwiony. Chodzi o te czerwone ślady na jego rękach?-Ale ty pierwsza.
-No..ok. No więc, mam na imię Ellie, ale to już wiesz. Na drugie imię mam Jade, a na nazwisko mam Walter. Mam 19 lat, no i jestem z Nowego Jorku.
-Wooo
-Zamknij się. Co mam jeszcze powiedzieć?
-Co tutaj robisz?- uniosłam brew.
-W sensie tu, na parapecie?
-W sensie Mullingar.
-No więc..Ym, chciałam spróbować czegoś nowego. -po części było to kłamstwo, a po części prawda.
-Phi.W Mullingar? Takim zadupiu? Proszę cie, nie kłam.
-J..Ja nie kłamie- ok, może troszkę.
-Jasne -wywrócił desperacko oczami.
-Twoja kolej- powiedziałam, chcąc zmienić temat. Musze mówić tutaj trochę głośniej, bo dzielą nas co
najmniej 5 metrów.
-Dobra- wydukał, taki jakby zmęczony.- No więc. Jestem Niall, ale to już wiesz-podwyższył specjalnie głos, że teraz brzmiał jak baba.
-Nie przedrzeźniaj mnie. - o to mu właśnie chodziło, bo w tej chwili się zaśmiał.
-Moje imię wymawia się NAJL- ostatnie słowo wypowiedział głośno i wyraźnie-Wkurwia mnie to jak niektórzy nie umieją go wymówić. - uśmiechnęłam się lekko, co nie uszło jego uwadze. Po chwili ciągnął dalej:
-Na drugie mam James, niedawno skończyłem 20 lat. Jestem tutaj, bo tutaj właśnie się urodziłem. I to jest PRAWDĄ. - Popatrzył się na mnie złowrogo z zamrużonymi oczami. Odwróciłam zmieszana wzrok.- Niedawno się wprowadziłem do tego domu, bo kurwa starzy mnie wywalili z domu sądząc, że jestem za stary, aby z nimi mieszkać.- spuścił głowę, ale po chwili ją podniósł. - Aha, jeszcze jedno. Strasznie, straaaasznie chciałbym cie przelecieć.
Otworzyłam szerzej oczy, niedowierzając, co właśnie powiedział. Popatrzyłam na niego, a on tylko zalotnie się uśmiechał w moją stronę. Poczułam jak policzki mnie pieką i wiedziałam, że wyglądam pewnie teraz jak burak.
Postanowiłam nie pokazywać mojego zawstydzenia, więc poszłam spać. Zsunęłam się powoli z parapetu i po chwili poczułam pod stopami zimną podłogę.
-Dobranoc Niall-wyszeptałam, tak cicho, że nawet nie wiem czy to usłyszał. Ale po chwili:
-Dobranoc kochanie- nogi się pode mną ugięły na tę słowa, ale nie chciałam przed nim tego pokazywać. Podeszłam do swojego łóżka i przykryłam się kocykiem. Spojrzałam w stronę okna i okazało się, że go nawet nie zamknęłam. Ale teraz mnie to nie obchodziło. Po głowie cały czas chodziły mi te same słowa.
Dobranoc kochanie. 

*Następnego dnia* 

Było dziwne, że obudziłam się po ósmej. Nigdy tak nie wstaję. Bez zastanowienia, po przebudzeniu od razu skierowałam się do łazienki, w celu wzięcia szybkiej kąpieli. Kiedy już to zrobiłam ubrałam się i zeszłam na dół, aby coś zjeść. Zrobiłam sobie naleśniki w ekstremalnym czasie i usiadłam przy stole, które jest przy oknie. Zaczęłam jeść, patrząc się za okno. Ładna dziś pogoda. Po zjedzeniu pójdę pobiegać. Tak, to dobry pomysł.
Jak już zjadłam poszłam na górę, aby przebrać coś lżejszego. Przebrałam się, a więc byłam już gotowa. Podeszłam do lustra, aby zrobić sobie kitkę. Naglę mój telefon za wibrował na znak, że przyszła wiadomość. Nieznany numer.

Nieznany: Gdzie się tak stroisz? Podoba mi się ten widok ;) 

Już wiedziałam, kto jest nadawcą. Skąd on do cholery ma mój numer? Mam na sobie krótkie shorty i obcisłą koszulkę na ramiączkach, więc to pewnie o to mu chodzi. Zaczęłam odpisywać.

Ja: Odpieprz się Niall. Nie mam czasu. 

Już mi nie odpisał, co mnie trochę zawiodło. Ale przynajmniej nie będzie zawracał mi dupy. Nie zamierzam tak marnować dnia.
Wzięłam do ręki swój telefon i słuchawki. Zeszłam na dół i wyszłam z domu. Uderzyła we mnie fala gorąca. Nic dziwnego, jest lato. Zaczęłam biec, zastanawiając się gdzie powinnam iść. Postanowiłam, że przebiegnę się do parku. O tej porze, raczej jeszcze nikogo tam nie ma.
Droga do parku zajęła mi 20 min. Kurcze, 20 minut to mało. Nie chciałam już wracać, więc biegałam sobie po parku.
Zatrzymałam się, kiedy ujrzałam kogoś znajomego. O nie.
Był z co najmniej pięcioma chłopakami, miej więcej jego wieku, ale nie jestem pewna. Stałam tam jak słup, patrząc się na nich. Jeden z nich zerkną na mnie, pokazując palcem w moim kierunku i ruszając ustami. Już sobie wyobrażam co powiedział. "Hej, patrzcie. Jakaś idiotka się na nas patrzy". Pewnie tak było. Reszta chłopaków, a w tym Niall popatrzyli się w moją stronę. Spojrzałam na blondyna. Uśmiechnął się, ale po chwili odwrócił się do reszty, aby im coś powiedzieć. Znowu się odwrócił, ale tym razem zaczął iść. W moim kierunku. Popatrzyłam na jego kolegów, którzy w tej chwili stali z założonymi rękami, patrząc się na nas. Co jest? Nawet nie zauważyłam kiedy chłopak był już koło mnie. Nawet nie staną, ciągle szedł. Mocno uderzył swoim ramieniem o moje ramię, przez co mój telefon upadł. Po chwili usłyszałam też dźwięk łamiącej się szyby. Kurwa.
-Upss, sorki nie chciałem. - powiedział sztucznie, nawet nie próbując aby to tak nie wyglądało. Moje pięści się zacisnęły. On to zrobił specjalnie. Chciałam mu przyładować w ten jego ryj, ale uspokoiłam się zamykając na chwile oczy. Chłopak odszedł do swojej ekipy, którzy teraz zwijali się ze śmiechu. Wczoraj jeszcze był taki miły, a teraz?
Schyliłam się po zniszczony telefon. Wpatrywałam się w niego przez chwilkę, a potem odwróciłam się na pięcie. Moje ciało buzowało ze złości.
Chcesz wojny panie Horan? Będzie wojna.  

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest kolejny rozdział! Zdaję mi się, że jest dłuższy :D
No więc, nie bez powodu napisałam przed rozdziałem, abyście tutaj zajrzeli. Wiem, że pewnie większość z was nie czyta notki ode mnie, dlatego tak napisałam.
A więc.. Dużo z was na moim tt, pisało mi, abym pisała dłuższe rozdziały. Dodaje rozdziały średnio co dwa dni. Jest to troszkę trudne pisać długie rozdziały biorąc pod uwagę szkołę, naukę, sprawdziany i inne sprawy. No więc chcielibyście:
a) Aby rozdziały były takie jak są, czyli krótkie i pojawiałyby się w poniedziałki, środy, piątki i niedzielę
b) Aby rodziały były troszkę dłuższe i pojawiały się tylko w poniedziałki, piątki i MOŻE niedzielę
Wybór należy do was :)) Bardzo mi zależy na tym, abyście odpowiedzieli w komentarzach.
16 komentarzy, będzie kolejny rozdział.
Hmm. to tyle. Przepraszam za błędy i papa! :)


niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 6

-A ty? 
-Hmm?
-Co ci się we mnie najbardziej podoba?- zadałam pytanie, pewna siebie. 
Chłopak przez chwilę się zastanawiał, a kiedy lustrował mnie, tak samo jak ja to zrobiłam z nim, serce mi przyspieszyło. Po co ja zadałam to pytanie? 
-Usta. 
-C-co?
-Usta.
-A-ale dlaczego?-udało mi się wydukać. Byłam strasznie zdenerwowana i czułam jakby serce miało mi za chwilę wyskoczyć. 
-Są takie duże i..kurwa-przerwał, wpatrując się w moje usta, przez co poczułam jak moje policzki płoną. Dopiero teraz zauważyłam, że jesteśmy bardzo niebezpiecznie blisko siebie. Niall zaczął się powoli zbliżać, a nas dzieliły już wyłącznie kilka centymetrów, jak nie minimetrów. Mogłam poczuć jego oddech przy mojej twarzy. Śmierdział alkoholem, co mnie odpychało. Jestem dziwna. Sama pije, a obrzydza mnie zapach pijanych ludzi.
Wiedziałam co chcę zrobić, a kiedy już miał mnie pocałować, odwróciłam głowę na bok, uniemożliwiając mu to. 
-Kurwa!-Krzyknęłam mu prosto w twarz- Ty jebany dupku! Wypuście mnie stąd! -Zaczęłam nerwowo stukać w deskę, chcąc jak najszybciej się wydostać z tej cholernej szafy. Usłyszałam drwiący śmiech chłopaka. 
-Spokojnie-powiedział przez śmiech, kładąc swoją rękę na moim ramieniu. Odruchowo ściągnęłam ją z siebie.
-Nie dotykaj mnie-syknęłam w jego stronę. Kolejny raz się zaśmiał, zanim ujrzałam światło. 
-No wreszcie!-krzyknęłam uradowana, jak najszybciej wychodząc z szafy. Ominęłam wszystkich ludzi znajdujących się w domu i wybiegłam czym prędzej na zewnątrz. 
Zdezorientowana, już chciałam iść w kompletnie inną stronę, ale po chwili uświadomiłam sobie, że mieszkam tuż obok. 
Aha, fajnie..
Weszłam zdenerwowana do swojego cieplutkiego domu, rzucając w przedpokoju swoją torebką. 
Bez zastanowienia, wbiegłam schodami na górę w celu przebrania się. Wybrałam ubrania, ale zanim zaczęłam się rozbierać przypomniałam sobie o moim kochanym sąsiedzie i o jego oknie tuż na przeciwko mojego. Spojrzałam w tamtą stronę, a w oknie można było dojrzeć, że impreza ciągle trwa. Czyli szykuje się nieprzespana noc. 
Już zaczęłam ściągać swoją sukienkę, kiedy zauważyłam, że w oknie domu Nialla, jakaś dziewczyna zostaje przyciśnięta do okna, przez całującego ją.. Nikogo innego jak Nialla. 
Ehm, zaczynam myśleć, że on już całował wszystkich znajdujących się na tej imprezie. 
Na chwile przestali się całować, ale pozostali przy oknie. Nie mogłam dokładnie zobaczyć, jak wyglądała dziewczyna, bo była tyłem do mnie. Owinęła swoje ręce wokół jego szyi i mogłam zobaczyć, że coś do niego mówi, a on uśmiecha się i co chwila przytakuje. Naglę jego wzrok zszedł z niej na mnie, patrzącą się na nich jak głupia. Cały ten czas trzymałam dół swojej sukienki w górze, przez co pokazywałam swoje majtki w serca. Musiałam ubrać je akurat dzisiaj? Ugh, myślałam, że spale się ze wstydu kiedy patrzył się na mnie, przeszywając mnie swoim wzrokiem na wylot. Opuściłam swoją sukienkę w dół, wzięłam swoją piżamę i wybiegłam z pokoju. Zatrzymałam się obok mojego pokoju, gdzie już zniknęłam z jego zasięgu widzenia i osunęłam się po ścianie.Było mi tak cholernie głupio. Myślałam, że za chwile umrę ze ]wstydu. Ale przyznam, to jak się na mnie patrzył, miękły mi kolana. A te jego oczy, kurwa. 
Tylko te dziewczyny, które się do niego kleją, doprowadzają mnie do szału, sama nie wiem dlaczego. Nie powinnam się tym interesować. On sam doprowadza mnie do szału. 
Skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i przypomniałam sobie, że nie wzięłam od chłopaka bransoletki. Eh, jutro ją wezmę, czy mu się to podoba, czy nie. Jeśli trzeba będzie, to nawet ją ukradnę. 
Gdy się już wykąpałam, ubrałam swoją piżamkę, poszłam do swojej sypialni. Wyłączyłam lampkę nocną i wskoczyłam do swojego łóżka. Było dziwnie cicho, czyli impreza prawdopodobnie dobiegła już końca. 
Nawet nie zauważyłam, kiedy odpłynęłam. 

*3 w nocy* 
Obudziło mnie pukanie w moje okno. Tak jakby ktoś czymś w nie rzucał. Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy kolejny raz coś uderzyło w moją szybę. Niechętnie, przestraszona zsunęłam z siebie swój kocyk i wstałam z łóżka. Cała trzęsąca się, raczej nie z zimna podeszłam małymi kroczkami do okna. Lekko rozsunęłam zasłonę, aż naglę w szybę uderzył kamień, przez co wzdrygnęłam się, a zasłona cała się rozsunęła. Moim oczom ukazał się Niall siedzący na swoim parapecie, przygotowujący się na kolejny rzut w moją szybę. Kamień spadł mi z serca, no bo wiecie, wole widzieć już jego niż jakiegoś zabójce. Na mój widok szeroko się uśmiechnął. 
-Ty idioto! Mogłeś rozwalić mi szybę! 
-Ah, tssaaa sorry, ale nie widziałem innej opcji. -Powiedział drwiącym głosem. 
-Co było aż takie ważne, że musiałeś mnie obudzić? -Nie wiem dlaczego, teraz nie byłam nieśmiała, tak jak jestem zawszę.
-Jeśli nie chcesz swojej bransoletki to nie- zaczął się zsuwać z parapetu. Spokojnie, on to robi wszystko specjalnie. Nie daj za wygraną, Ellie. 
-Czekaj- nie wytrzymałam. Odwrócił się do mnie, ze zwycięskim uśmiechem. Najchętniej zdarłabym mu go z twarzy. 
-Daj mi ją-kontynuowałam. 
-Ok-pogrzebał w kieszeni, szukając czegoś i w końcu wyjął stamtąd moja własność. Zaczął kręcić ją na swoim palcu. Droczy się ze mną. 
-Musisz tu po nią przyjść- nie, nie nie. Wszystko tylko nie to. 
-Pojebało cie?- wiedziałam o co mu chodzi. Chciał abym przeszła tym drzewem którym spokojnie można się przedostać na drugą stronę. Nie ma na co liczyć, nie przejdę tam. 
-Wiedziałem! -krzyknął, uśmiechając się. 
-A-ale co?-znowu zaczęłam się jąkać. 
-Masz lęk wysokości- Zaczerwieniłam się. Miał racje. Nie chciałam mu wcześniej tego mówić, nie zamierzałam się zmierzać jakiemuś nieznajomemu chłopakowi.
-A mówiłaś, że się niczego nie boisz
-Nie mówiłam tak-zaprzeczałam samej sobie. 
-Owszem, mówiłaś
-Dobra, nieważne. Mogę w końcu moją bransoletkę?-Byłam już zmęczona chciałam się jak najszybciej znaleźć w moim cieplutkim łóżeczku. 
-Hmm. 
-Kurwa!
-Dobra, dobra. Nie denerwuj się tak. Łap - zamachnął się i rzucił w moją stronę bransoletką. Na szczęście złapałam ją. Od razu założyłam ją sobie na rękę i już miałam iść kiedy zauważyłam, że blondyn nigdzie się nie wybiera. Albo jest tak pijany, że nie chcę mu się ruszać z miejsca, albo mu się nudzi. 
Stałam tak chwile tyłem zastanawiając się co powinnam zrobić. Wypuściłam z siebie powietrze, odwróciłam się i usiadłam na swoim parapecie. Blondyn popatrzył na mnie zdezorientowany, unosząc brwi, ale nic nie powiedział. Trwaliśmy tak chwilę w ciszy, po prostu wpatrując się w księżyc. Spodobała mi się ta atmosfera, aż jedno pytanie zniszczyło wszystko. 
-Czemu to robisz?-Popatrzyłam się na chwile na niego, podczas gdy on patrzył się na mnie. Spuściłam wzrok, wpatrując się wswoje blizny. Wszystkie wspomnienia powróciły do mojej głowy. Łzy zaczęły mi się cisnąć na oczy. Zaczęłam kręcić głową, starając odpędzić je od siebie, tak jakby to miało pomóc.
-To wszystko jest posrane. 

----------------------------------------------------------------------------------------------
No hej :) 
Już jest ponad 1400 wyświetleń, dziękuje wam strasznie, jesteście wspaniali! Niektórzy mówili, że moje ff kojarzy się z Teenage Dirtbag. No cóż, coś w tym jest. Czytałam TDB i kocham je, możliwe jest, że jest kilka momentów bardzo podobnych i kojarzących się z tym ff. Ale nie martwcie się, mam już plan, i moje ff zupełnie nie będzie przypominało tamtego :))
Mam nadzieje, że pod tym rozdziałem będzie co najmniej 12 komentarzy. Serio, nawet nie wiecie jak te komentarze motywują! Niektóre komentarze są takie miłe, że aż szczerze się głupio to monitora :D
Czyli: 12 komentarzy = 7 rozdział :) 
AHA! I jeszcze jedno. Jeśli ktoś chciałby być informowany o nowych rozdziałach, zapraszam do zakładki "informowani". 
Myślę, że to tyle. 
Przepraszam za błędy i do zobaczenia! xx


sobota, 10 maja 2014

Rozdział 5




Butelka kręciła się, kręciła. 
Powoli zaczynała zwalniać.
Ostatni raz się zakręciła, aż w końcu się zatrzymała. 
Podniosłam głowę, aby zobaczyć na kogo tym razem wypadło.
Jeden koniec butelki był skierowany na Nialla, a drugi.. Na mnie.
Wszyscy w pokoju zaczęli wrzeszczeć, a ja spojrzałam na blondyna. Widać, on najwidoczniej był uradowany tym, że będzie musiał wykonać ze mną zadanie. Sądząc po tym towarzystwie, będzie to pewnie kolejne, dupiane i zboczone wyzwanie. Więc chłopak nie ma na co liczyć, o nie.
-Hmm-myślała dziewczyna która kręciła butelką, nad zadaniem-Idźcie do szafy. Musicie tam być co najmniej 10 minut. Chyba, że będziecie chcieli dłużej, no wiecie..
-Co kurwa?-Powiedział „jakby” przestraszony chłopak. Dziwne, myślałam, że on praktycznie niczego się nie boi.
-No wstawajcie!-powiedziała ta sama dziewczyna, a Niall podobnie jak ja niechętnie wstał.
Jakiś chłopak pchnął nas w stronę pokoju gdzie była ustawiona drewniana, ciemna szafa.  Kazał nam wejść więc tak zrobiliśmy.
-Dziesięć minut, czas start! Powiedźcie jak będziecie chcieli przedłużyć czas!- powiedział ktoś zza szafy, a po chwili słychać było oddalające się kroki. Potem tylko cisza i nasze oddechy. Oddechy chłopaka były jakby coraz głębsze i szybsze. Nie mogłam tego wytrzymać, powoli zaczęło mnie to irytować.
-Co ci się do cholery dzieje?
-Gówno-powiedział groźnie chłopak opuszczając wzrok. Ledwo go mogłam zobaczyć, bo w szafie nie było żadnego światła oprócz tego, wydobywającego się z dziurki na klucz.
-Jezu, ja tylko spytałam- powiedziałam nadal się w niego wpatrując a po chwili również spuściłam wzrok, tak jakby moje buty zaczęły być bardzo interesujące. Nastała niezręczna cisza ,a po chwili chłopak się odezwał.
-Mam klaustrofobie- powiedział cicho, prawie niezrozumiale. Nadal patrzył się w podłogę i głęboko oddychał.
-Co?-spytałam się, lekko uśmiechając. Nie mogłam w to uwierzyć. Taki macho jak on, boi się małych pomieszczeń? Kto by pomyślał.
-Mam klaustrofobie ..kurwa. –Było po nim widać, że się strasznie poci. Wyglądał jakby miał za chwile umrzeć, zemdleć czy coś w tym rodzaju. Wyglądał fatalnie. Znowu nastała cisza, a podczas niej myślałam o Niallu i jego lęku. Nie mogłam powstrzymać cichego śmiechu.
-Z czego się tak śmiejesz? – Już był zbulwersowany, oh.
-O tobie – dopiero wtedy uświadomiłam sobie jak to musiało głupio brzmieć. Blondyn uniósł ze zdziwienia brwi. –Znaczy się...o twoim lęku. To śmieszne – po chwili dodałam.
-Co w tym jest kurna śmiesznego? – Wreszcie się na mnie popatrzył, chyba pierwszy raz od pobytu w tym miejscu.
-Myślałam, że się niczego nie boisz. Znaczy wiesz.. Nie czegoś takiego.
-Każdy się czegoś boi. Ty też na pewno.
-Hmm-myślałam. W sumie to wiedziałam, czego boje się najbardziej, ale nigdy bym tego nikomu nie powiedziała. To głupie.
-Czego się boisz?-Wiedziałam, że w końcu zada to pytanie.
-Sama nie wiem
-Pewnie wiesz.
-A nawet jeśli, to co? Co ty człowieku myślisz? Dopiero się poznaliśmy, praktycznie w ogóle, normalnie nie rozmawialiśmy.
-Aż do teraz – Wciął się. To prawda. Zauważyłam, że Niall teraz jest taki inny, taki delikatniejszy. Może na początku nie było miło, ale potem atmosfera złagodniała. To tak jakby, udawał kogoś innego przed tamtymi ludźmi, albo po prostu udaje przede mną. Myślę, że to drugie, ale niestety nie ma na co liczyć. A może to po prostu przez to, że się boi i nie ma siły na dogryzanie mi? To też jest możliwe.
Znowu nastała ta jebana cisza, w której mogłam usłyszeć ponowne wdechy i wydechy chłopaka. To mnie zaczynało doprowadzać do szału.
-Mogę coś zrobić żebyś przestał tak dyszeć?- powiedziałam głośno, aby zwrócić jego uwagę. Chyba ktoś zza szafy usłyszał to co powiedziałam, a raczej krzyknęłam, bo usłyszałam dźwięczny śmiech. Pewnie owa osoba już ma skojarzenia, no cóż, sama bym miała.
-Mów do mnie. – o co mu chodzi? Co to pomorze?
-W sensie?
-Prowadź ze mną rozmowę.
-To coś w ogóle pomaga?
-Zapominam, że jestem w takim..-na chwile przerwał i zamknął oczy jakby nie mógł już wytrzymać. Przez chwilę myślałam, że zemdleje tak to wyglądało-ciasnym pomieszczeniu.
-Okeeej-przedłużyłam, ale niestety nie wiedziałam co powiedzieć. Nie jestem dobra w rozmowach, a zwłaszcza z nieznajomymi.
-Co ty nie umiesz mówić?
-Umiem.
-Chyba nie jesteś za bardzo otwarta. Na taką wyglądasz.-chyba powoli się uspokajał, ale ja na odwrót, poczułam żal do samej siebie, jestem taka głupia.
Poczułam zażenowanie i ponownie spuściłam wzrok. Nie wiem jak jemu, ale mi się zrobiło niezręcznie.
-Ok, to może powiedz.. Um, co ci się we mnie najbardziej podoba.-Zadał mi pytanie-oczywiście z wyglądu. – powiedział pewny siebie.
-Jesteś zakochany w sobie. –Teraz to ja powiedziałam pewnie.
-Odpowiedz na pytanie.
-Okej, umm..-zastanowiłam się. Popatrzyłam  na niego od stóp do głowy, aby osądzić. Stanęłam na oczach. Nie było ich bardzo widać, ale jednak można było spostrzec, że są niebieskie. Takie jak ocean.. I, ohh. Wpatrywałam się w jego źrenice, jak zahipnotyzowana. Ocknęłam się i myślałam nad odpowiedzią. Nie powiem mu, że oczy. Brzmiało by to jak w jakich tandetnych filmach romantycznych.
-Um.. tatuaże- Próbowałam powiedzieć uwodzicielsko, ale coś mi nie wyszło. Serio, Ellie? Tatuaże? Następnym razem musze się zastanowić, zanim coś powiem.
-A ty?
-Hmm?
-Co ci się we mnie najbardziej podoba? –Zadałam to pytanie pewna siebie.
Chłopak przez chwile się zastanawiał, a kiedy lustrował mnie, tak samo jak ja to robiłam z nim, serce mi przyspieszyło. Po co ja zadałam to pytanie?
-Usta.

-------------------------------------------------------------------------------------------------
No cześć! Napisałam ten rozdział z okazji.. uwaga, uwaga! 1000 WYŚWIETLEŃ! WOHO! Pod ostatnim rozdziałem znalazło się 10 komentarzy, więc liczę na to, że tym razem będzie hmmm...16? :) Inaczej nie pojawi się kolejny rozdział :D
Przepraszam za błędy, niestety takie mogą być, bo pisałam rozdział na szybko :/ Jeśli będą, to bardzo przepraszam, postaram się je jak najszybciej poprawić :) Papa!

PS. ZAPRASZAM DO ZAPISYWANIA SIĘ W ZAKŁADCE "INFORMOWANI" :) OCZYWIŚCIE JEŚLI CHCESZ XD