Ellie’s POV. :
Wow, nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam. Jeszcze nigdy nikomu
nie pokazałam fucka. Czuje się taka…spełniona. Co się ze mną dzieje? Właściwie
to ten człowiek mi nic nie zrobił.. Miał prawo się na mnie wściec, ale
właściwie to dlaczego ja miałabym się wściekać na niego? Aaa po co ja w ogóle
się nim przejmuje? Mam go w dupie.
Z przemyśleń o blondynie wyrwał mnie hałas jadącego
samochodu. Rzadko tu jeżdżą samochody, a zwłaszcza o tej porze, więc na niego
spojrzałam. Ujrzałam jadący z dużą prędkością, dobrze mi znany czerwony
samochód. Kiedy był coraz bliżej mnie,
zaczął powoli zwalniać. Moje serce przyspieszyło, a moje ręce zaczęły się
strasznie pocić. Powoli zaczęłam się domyślać kto jest kierowcą. Na miejscu
pasażera siedziała jakaś cycata blondyna z wytapetowanym ryjem. No oczywiście, wiem co będzie z nim robić.
Właśnie na takiego wyglądał mi Niall.
Samochód prawie, że stał, kiedy był obok mnie. On wiedział,
że tędy idę! Wyszczerzył się do mnie sztucznie i mi głupio pomachał, a po
chwili już zniknął z mojego zasięgu wzroku. Co za dupek! Przecież miał jeszcze
dwa wolne miejsca z tyłu! Wiem, że na pewno bym nie wsiadła do tego samochodu,
bo ja nawet nie znam tego gościa, ale nie raczyło chociaż zapytać? Jebany
idiota.
Zauważyłam, że już stoję na werandzie przed moim domem, więc
czym prędzej zaczęłam szukać kluczy, bo chłód już dawał mi się we znaki. Od razu w oczy rzucił mi się czerwony
samochód, dokładnie taki sam jak miał Niall. Czekaj, czekaj.. Czy on jest
moim…? Nie.. Na pewno przyszedł na jakąś imprezę. Ale nie słychać by było
muzyki? A może to po prostu dom tej dziwki? Mam nadzieje.
Pośpiesznie odrzuciłam od siebie myśl o blondynie jako moim
sąsiedzie i weszłam do domu. Poszłam do łazienki, aby zmyć z siebie makijaż i
przebrać się w coś wygodnego. Kiedy już to zrobiłam, poszłam spać.
Dopiero gdy tak leżałam w swoim łóżku, przypomniałam sobie o
liście od mojego ojca. Eh, prędzej czy później będę musiała go przeczytać..
*następnego dnia*
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Niechętnie zwlekłam
się z łóżka, aby zejść na dół i coś zjeść. No super, jak zwykle lodówka świeci
pustkami. Postanowiłam wybrać się do sklepu, a przy okazji po moją ostatnią
wypłatę. Normalni ludzie przy utracie pracy popadają w depresje czy coś w tym
stylu, ale nie ja. Nienawidziłam jej. Będę musiała znaleźć coś innego..
Wyrobiłam się w pięć minut i już wychodzi łam. Obok mojego
domu nadal stał ten nieszczęsny samochód. Nie zastanawiając się nad niczym
szłam dalej. Doszłam do wniosku, że
najpierw pójdę do pubu po hajs. Obeszło się bez zbędnych kłótni i dobrze, bo
nie miałam na to dzisiaj siły. Od razu potem skierowałam się do spożywczego,
aby zakupić potrzebne produkty.
Weszłam do sklepu, zabrzęczał dzwonek na znak, że przyszedł
klient. Po zrobionych mini-zakupach podeszłam do kasy.
-Poproszę jeszcze te papierosy-wskazałam palcem na paczkę
fajek. Jestem nałogową palaczką odkąd skończyłam 17 lat.
-Palisz?-spytał kasjer, jakiś dres.
-To jakiś problem?-spytałam najgrzeczniej jak umiałam.
-Jesteś niepełnoletnia-oskarżał mnie.
-Jestem pełnoletnia! Mam 19 lat!
-No to proszę pokazać dowód-kurna, zapomniałam.
-Ugh, nie mam.
-No to spadaj mała-przewróciłam oczami i podałam mu resztę
zakupów – Chociaż, mógłbym przymknąć na to oko gdyby..-nie dokończył, bo
oczywiście ktoś nam przerwał. Niall..
-Nie masz na co liczyć. To sztywniara, ona ledwo mówi.-Co od
pierdzieli? Nawet mnie nie zna.. Chociaż trochę w tym prawdy.
-Mogę przynajmniej resztę produktów?-powiedziałam,
wzdychając. Czułam, że jeszcze chwila, a wybuchnę. Kasjer przewrócił oczami,
zaczynając kasować produkty. Kiedy płaciłam, mój rękaw się lekko podwinął.
Czułam na sobie wzrok chłopaka stojącego za mną, a właściwie.. na moich
bliznach. Wiedziałam, że je zobaczył po jego natychmiastowym poważnym wyrazie
twarzy. Wzięłam swoje zakupy, a kiedy się odwróciłam Niall patrzył się na mój
tyłek. Bezczelny debil.
Ominęłam go szturchając go swoim ramieniem i wybiegłam ze
sklepu. Szybko wróciłam do domu, bo bolały mnie już ręce od ciążących
siatek. Była dzisiaj piękna pogoda,
czemu by sobie nie pobiegać? Dawno tego nie robiłam. Kiedy wróciłam,
przypomniałam sobie, że nie jadłam żadnego śniadania. Zjadłam kilka kanapek,
przebrałam się w wygodniejszy strój i już byłam gotowa do wyjścia. Moim oczom
ukazał się czerwony samochód, ten co zawsze. Może ten Niall tutaj mieszka?
Odpędziłam od siebie tą myśl, zaczęłam biec.
Biegnę już tak z godzinę, a nic a nic nie czuje się
zmęczona, ale jestem w pewnym sensie zrelaksowana. Postanowiłam wracać, nie ma
się co trudzić. Powoli zawróciłam i tym samym zmierzałam już w kierunku domu,
aż nagle usłyszałam jakieś krzyki. Odwróciłam się. O nie, znowu on..
-Znowu się spotykamy- wyszczerzył się głupio w moją stronę.
Niestety ja nie odwzajemniłam uśmiechu.
-Niestety-wymamrotałam pod nosem, na co blondyn się zaśmiał.
Ale on mi działa na nerwy.
-Palisz?
-T-tak-w końcu odpowiedziałam drżącym głosem. Ej, El, co się
dzieje?
-Nie wyglądasz na palaczkę
-Cóż, pozory mylą-lekko się uśmiechnęłam, nawet nie patrząc
na chłopaka. Zauważyłam, że cały czas biegniemy.
-Wiesz, niedawno się wprowadziłem do domu tutaj, niedaleko.
Robię dzisiaj wieczorem parapetówkę, wpadnij.
-Umm..nie?
-To nie było pytanie, Ellie.
Ale on jest irytujący! Ej.. Skąd on do cholery zna moje
imię?!
-Skąd znasz moje imię?-spytałam zszokowana.
-Powiedzmy, że mam coś twojego. Przyjdziesz na imprezę, to
to odzyskasz. –Co? Co ta rzecz ma do mojego imienia? Jak on mi ją ukradł?
Tysiące pytań krążyło w mojej głowie. Blondyn skręcił, a ja na początku nie
wiedziałam po co. Zajęło mi kilka minut zanim uświadomiłam sobie o co chodzi.
On tu mieszka.
Ja mieszkam obok.
Jesteśmy sąsiadami.
Stałam tak chwilkę wpatrując się w jego dom, nawet nie
zauważając kiedy chłopaka już koło mnie nie było. Poszłam do swojego domu nadal
nie przyjmując do wiadomości, że moim sąsiadem jest Niall.
Nadal zastanawiałam się co on może mieć mojego. Może nic nie
ma, tylko się ze mną droczy? Szczerze wątpię.
Dopiero teraz poczułam, brak swojej ukochanej bransoletki z
napisem „Ellie”. To była jedyna rzecz po mojej mamie, więc wiedziałam, że muszę
ją odzyskać. Poszłam na górę, aby się przygotować, ale uświadomiłam sobie, że
nawet nie wiem o której ta biba się zaczyna. Będę się tym martwić później.
Stanęłam przy swojej szafie , aby wybrać ciuchy i się przebrać. Postawiłam na
czarną sukienkę z koronką do kolan. Kiedy byłam już gotowa usłyszałam hałas.
Stanęłam przy oknie i wyjrzałam przez nie, a naprzeciwko mojego okna znajdowało
się okno Niall, a w nim nie kto inny-Niall. Patrzył się na mnie dziwnym
wzrokiem, aż zaczął coś bazgrać na kartce. Podniósł ją, a ja mogłam przeczytać :
„Bądź u mnie o 18”.
Skinęłam niechętnie głową. Mam jeszcze pół godziny. Jak to
jest możliwe, że już jest 16?! Miałam już iść, ale on podniósł palec na znak
abym jeszcze czekała. Znowu zaczął pisać coś na kartce, a kiedy ją podniósł,
mnie zamurowało. Zażenowana i cała czerwona wyszłam ze swojego pokoju.
„Lubię takie widoki”
Po chwili uświadomiłam sobie o co mu chodziło.
Niall widział mnie
nago.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heloł wszystkim! Przepraszam, że nie dodałam wczoraj rozdziału, ale nie miałam lapka. To co? 6 komci? Dacie radę? Mam nadzieję :D No to papa!
Świetny rozdział czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńOmg omg omg *.* ciekawe co będzie dalej ^^ czekam na next z niecierpliwością xx
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
OdpowiedzUsuńsuper! czekam na następny. dasz znać jak dodasz? @dailyquotesj
OdpowiedzUsuńHahaha jaki Niall... no, fajnie by było takiego znać... bardzo fajne ff :)
OdpowiedzUsuń