Niall’s POV. :
Cholera. Co ja mam
teraz zrobić? Właśnie straciłem swojego najlepszego przyjaciela. Swojego
JEDYNEGO przyjaciela. Jestem idiotą. Jestem skończonym idiotą… Jeszcze poszło o
takie gówno! Przyznaje, powiedziałem za dużo, no ale.. Eh. Okłamuje samego
siebie. Ja już bym dawno nie wytrzymał z takim człowiekiem, jak ja.. Teraz nie
mam już nikogo. Zero. Jakoś nikomu nie
ufam z tego miasta. Wszyscy są jacyś „podejrzani”. W sumie to tak samo jak ja.
Może powinienem do niego zadzwonić? Może jeszcze da się coś zrobić?
Może powinienem do niego zadzwonić? Może jeszcze da się coś zrobić?
Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Szybko wybrałem numer do
Harry'ego.
Pierwszy sygnał…
Drugi…
Trzeci…
Czwarty…
-Kurwa!- zanim się obejrzałem, telefon już leżał na ziemi.
Czasami nad sobą nie panuje, jestem strasznie niecierpliwy. To jest jeden z
powodów dlaczego mnie nienawidzić. Sam siebie nienawidzę.
Zacząłem chodzić w kółko po całym pokoju, zastanawiając się
co mam zrobić. Nie wiem ile tak się zastanawiałem, pewnie z kilka minut. Dobra,
koniec tego. Czas się rozerwać.
Ellie’s POV. :
Siedziałam już tak godzinami, wpatrując się w widok za
oknie. Przyznam, Mulligar nie należy do tych pięknych miast, wręcz przeciwnie.
Ale ten widok.. Bardzo często się tam patrzyłam. Widać było park, w którym nigdy
nie zabrakło dzieci. Po części lubiłam się na nie patrzeć, cieszyć się ich
szczęściem, ale nie mogłam. Zawsze miałam okropne życie. Boże, w czym ja
zawiniłam?
Nie mogłam się
powstrzymać. Rozkleiłam się już na dobre.
Za każdym razem gdy łza leci po moim policzku, myślę sobie „Weź się w
garść, Ellie. Jutro na pewno będzie lepiej”. Ale nie jest. Nigdy. Przyzwyczaiłam
się , że z dnia na dzień jest mi coraz gorzej. Tak jakby z czasem odpadał
kawałeczek mnie, aż w końcu cała się rozpadnę. Jestem jak naczynie, a najgorsze
jest to, że jestem krucha..
Automatycznie skierowałam się w stronę łazienki. Początkowo
miałam stamtąd wziąć chusteczkę, aby zetrzeć słoną ciecz. Lecz zobaczyłam
kawałek żyletki na umywalce.. "Słyszałam" jak mówi „No dalej, stchórz jeszcze raz. Skończ ze
sobą raz na zawsze”. Może rzeczywiście
już nadszedł ten czas? Koniec? Popatrzyłam na odbicie w lustrze, ale od razu spuściłam
wzrok. Kim ja jestem? Niczym. Tylko wrakiem człowieka.
Podniosłam ostrze ze zlewu i już kierowałam je do mojego
nadgarstka, na którym widać było stare blizny. Jestem tak blisko.. Bałam się,
cholernie. Ale nie widziałam już innej opcji. Innej opcji nie było.
Już prawie..
Już prawie..
Wzdrygnęłam się na dźwięk dzwonku, wydobywającego się z
dołu.
-Super- szepnęłam pod nosem, odłożyłam żyletkę do szafki
i pomyślałam, że może kiedyś do tego wrócę.
Zeszłam schodami w dół, a kiedy byłam już przy drzwiach, nacisnęłam
niepewnie na klamkę. Zapomniałam, że nie sprawdziłam nawet kto jest moim „gościem”.
To mógłby być jakiś seryjny zabójca, czy bóg wie kto jeszcze. No, ale i tak co
mam do stracenia?
Moim oczom ukazał się listonosz. Sztucznie
się uśmiechnęłam, aby nie wyjść na wredną, ale trochę mi nie wyszło. Nie jestem
dobra w sztucznych uśmiechach. Nie mówiąc już o prawdziwych…
-Dzień dobry- powiedział i już sięgał do swojej zacnej
torby, zgaduje, że szukając listów do mnie.
-Dzień dobry- odpowiedziałam.
-Em.. Proszę, to dla pani – i w tym samym momencie wręczył mi list, a ja od razu
spojrzałam od kogo jest. Kto by do mnie pisał? Zamurowało mnie kiedy spojrzałam na nadawcę.
-Do widzenia-Nawet nie raczyłam mu odpowiedzieć, tylko od
razu weszłam do swojego domu i zamknęłam listonoszowi drzwi tuż przed nosem.
Trochę niegrzecznie z mojej strony, ale nie obchodzi mnie to w tym momencie.
Nadawcą był mój ojciec. Jeśli w ogóle można go tak nazwać.
Nie chciałam po raz kolejny raz zacząć ryczeć w dobre, więc
rzuciłam list ze wściekłością na podłogę. Ruszyłam do łazienki aby zrobić sobie przynajmniej jakiś lekki makijaż, aby jakoś wyglądać. Przebrałam się w lepsze ciuchy, wróciłam do miejsca gdzie znów znalazłam się przy
liście, ale zgrabnie go pominęłam, idąc w kierunku drzwi. Zdziwiło mnie to, że
chcę tam iść, jak nie całą godzinę temu chciałam się zabić. No, ale cóż. Dobra, koniec
tego. Czas się rozerwać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Woho! Jest pierwszy rozdział! Jeśli moglibyście, to była bym wdzięczna jakbyście go skomentowali :) Jeśli będzie kilka komentarzy napisze następny. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Papa xx
Czytam ♥
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Będę czytać dalej :) ~Sylwia.
OdpowiedzUsuńSuper :)czytam wszystkie ;))
OdpowiedzUsuń